Skąd wziąć pieniądze?

Niechęć banków do finansowania nowych transakcji i kłopoty ze spłatą istniejących zobowiązań wymusiły na szukających finansowania i podmiotach finansujących ostrożniejsze i równocześnie bardziej wyrafinowane podejście oraz większą elastyczność przy akceptowaniu bardziej złożonych rozwiązań

Publikacja: 30.09.2009 09:39

Mateusz Toczyski, counsel w Zespole Bankowości i Finansów kancelarii Salans

Mateusz Toczyski, counsel w Zespole Bankowości i Finansów kancelarii Salans

Foto: Archiwum

Wraz ze zmianą sytuacji ekonomicznej zmienia się podejście do sposobu finansowania transakcji M&A. Poszukiwane są alternatywne źródła pozyskiwania środków i struktury finansowania stają się bardziej złożone.

Spadek liczby transakcji M&A i zaostrzenie kryteriów ich oceny oraz zmiany w podejściu do finansowania tego typu projektów zmuszą do bardziej starannego przygotowywania strony prawnej fuzji i przejęć.Annus horibillis - "rok okropieństw", takie określenie można usłyszeć w odniesieniu do tego, co dzieje się obecnie na rynku fuzji i przejęć.

Jak donosi "Rzeczpospolita", sierpień br. był najgorszym miesiącem na światowym rynku fuzji i przejęć od 2003 roku. Wartość transakcji w Stanach Zjednoczonych sięgnęła zaledwie 13 mld dolarów i jak wynika z danych agencji Deals Intelligence, był to najgorszy wynik od lutego 1994 roku. W ub.r. światowy rynek M&A (mergers and acquisitions) według różnych źródeł zanotował spadek o 29-31 proc. w stosunku do 2007 roku. Największe spadki zanotowano w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie zrealizowano zaledwie dziewięć transakcji na ogólną sumę 31 mln dolarów (wobec 4,5 mld dol. w pierwszym kwartale 2008 r.).

Spadek liczby transakcji wynika z kilku przyczyn. Po pierwsze ze spadku aktywności funduszy private equity, tradycyjnie odgrywających kluczową rolę w rozwoju rynku M&A. Po drugie z rezerwy banków niechętnie finansujących podobne transakcje. Po trzecie z ograniczenia możliwości realizacji tego typu projektów poprzez IPO (wejście na giełdę).

[srodtytul]Powrót do ęródeł i finansowy konserwatyzm[/srodtytul]

Skrajna ostrożność instytucji tradycyjnie finansujących M&A wymusza na podmiotach planujących tego typu transakcje, zwłaszcza w oparciu o przejęcia typu LBO lub MBO (leverage buyout i management buyout), inne podejście do oceny rentowności transakcji, a także sposobu konstruowania finansowania zewnętrznego i realizacji samej transakcji.

Okres prosperity na dalszy plan odsunął podstawowe i pierwotne cele fuzji i przejęć, czyli: wsparcie rozwoju przedsiębiorstwa we wczesnej fazie, poprawę rentowności przejmowanej spółki czy rozszerzanie rynków zbytu. Powszechna dostępność taniego kredytu sprawiła, że za główny zysk z tego typu transakcji zaczęto uznawać zastąpienie drogiego kapitału własnego tanim długiem zewnętrznym. Dobra koniunktura zachęcała do optymistycznego podejścia do oceny potencjału wzrostowego wartości spółki, bez względu na jej realny rozwój i potencjalny wzrost rentowności. Nadmierny optymizm organizatorów fuzji i przejęć udzielił się także bankom.

Kryzys zweryfikował dotychczasowe założenia co do rentowności przejmowanych podmiotów, a realizowane projekty przestały mieścić się w ustalonych z bankami parametrach finansowych. Dotyczyło to zarówno wskaźników odnoszących się do zmiany wartości finansowanych aktywów, jak i rentowności działalności.

Przygotowując obecnie transakcje M&A, potrzebne będzie klasyczne podejście do wyceny ryzyka i rentowności. Znowu większy nacisk powinien być położony na możliwość poprawy zarządzania spółką, zwiększania marży lub rozszerzania rynku. Zmieniają się także sposoby finansowania takich transakcji. Czasy, kiedy poziom finansowania transakcji długiem zewnętrznym sięgał 85 proc., minęły i długo nie wrócą. Niechęć banków do finansowania nowych transakcji i kłopoty ze spłatą istniejących zobowiązań wymusiły na szukających finansowania i podmiotach finansujących ostrożniejsze i równocześnie bardziej wyrafinowane podejście oraz większą elastyczność przy akceptowaniu bardziej złożonych rozwiązań.

[srodtytul]Trudniej, ale bezpiecznej[/srodtytul]

Jednym ze skutków powyższych zmian będzie większy udział kapitałów własnych inwestorów w finansowaniu projektów. Takie jest dziś oczekiwanie nie tylko banków, ale także dużej części rozsądnych inwestorów, którzy rozumieją, że spółki nie mogą być obciążane długiem na taką skalę, jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Bardzo prawdopodobne, że proste struktury właścicielskie, w których udziałowcem w przedsięwzięciu był jeden fundusz private equity, zostaną zastąpione bardziej skomplikowanymi rozwiązaniami. Swój renesans zapewne przeżyją joint venture. Pozwalają one na łatwiejsze zgromadzenie kapitału własnego, rozkładają ryzyko przedsięwzięcia na kilku partnerów i dają szerszy dostęp do wiedzy oraz zasobów. Fundusze private equity częściej będą zadowalały się pozycją mniejszościowego udziałowca, zamiast pełnić rolę jedynego właściciela.

Proste finansowanie zewnętrzne przez jeden podmiot (bank lub fundusz) zostanie przynajmniej częściowo zastąpione przez bardziej złożone formy, np. z udziałem banku i funduszu mezzanine oraz inwestora branżowego, pełniącego rolę pożyczkodawcy lub mniejszościowego udziałowca. Takie złożone finansowanie nie jest wielką nowością, teraz jednak jego udział zwiększy się w sposób naturalny. Większe zrozumienie banków dla trudniejszych konstrukcji jest wymuszone, gdyż banki nie mają obecnie wystarczającej ilości kapitałów, aby samodzielnie finansować inwestycje. Co więcej, aby ratować niektóre już istniejące finansowane projekty, muszą godzić się na współfinansowanie przez nowych inwestorów, którzy są skłonni przejąć na siebie część ryzyka.

Poza pozytywnym efektem dla finansowanej spółki ma to istotny wpływ na przyszłą zdolność banków do akceptowania złożonych finansowań.Poszukiwanie środków finansowania prowadzi również do zaktywizowania się funduszy zapewniających wypełnienie tak zwanej dziury kapitałowej (equity gap), a więc podmiotów zbliżonych w swoim podejściu do funduszy mezzannine, ale patrzących na inwestycje w nieco dłuższej perspektywie i zapewniających sobie bezpieczeństwo inwestycji nie poprzez klasyczne zabezpieczenia, ale raczej poprzez pewne uprawnienia właścicielskie (np. możliwość wykonywania prawa głosu i współdecydowania o kierunkach rozwoju).

W obecnej sytuacji pojawienie się podmiotów o takim charakterze może się okazać błogosławieństwem. Współpraca z nimi pozwala na dość swobodne i maksymalne wykorzystanie finansowania długiem pozyskanym od klasycznych instytucji finansowych, pozostawiając własność spółki w rękach udziałowców. Zapewnia także stabilność projektu poprzez długoterminowe udostępnienie brakujących środków. Fundusze takie często nie ograniczają się jedynie do roli podmiotu finansującego, ale wspierają rozwój spółki poprzez dostarczanie know-how, weryfikowanie planów biznesowych czy poszukiwanie nowych rynków.

[srodtytul]Zmiana akcentów prawnych[/srodtytul]

Zmiany w podejściu do finansowania i realizacji projektów M&A znajdą swoje odbicie również w procesach prawnego przygotowywania transakcji. Ewolucji tej sprzyjają także zmiany zachodzące w legislacji, przede wszystkim w ustawach o zastawie rejestrowym, o księgach wieczystych czy zmiany uregulowań dotyczących financial assistance.

Już dziś widać poważną zmianę akcentów przy prowadzeniu audytu prawnego spółek. Przez lata, zwłaszcza przez podmioty finansujące, był on traktowany z pewną nonszalancją, jako konieczny, ale poboczny element transakcji. Przyglądały się one pewnym kluczowym kwestiom, ale nie przesadzały z dociekliwością. Dziś badanie prawne due diligence jest jednym z podstawowych warunków nie tylko wypłaty środków, ale w ogóle podpisania dokumentacji finansowej. W trakcie procesu dokładnie ocenia się konsekwencje wszystkich kontraktów denominowanych w walutach obcych i zobowiązań wynikających z instrumentów pochodnych. Uważnie analizuje się stabilność relacji prawnych z głównymi kontrahentami handlowymi, a także kondycję tych podmiotów oraz konsekwencje wszystkich umów, z których wynikać może zadłużenie finansowe.

Wśród menedżerów rośnie zrozumienie dla konieczności wprowadzania specjalnych postanowień na wypadek zawirowań gospodarczych i nieprzewidzianych zdarzeń mogących oddziaływać na spółki będące przedmiotem transakcji. Szczególnego wymiaru nabrały klauzule niejako wprost związane z kryzysem, bezpośrednio dotyczące zmian na rynku kapitałowym, sytuacji ekonomicznej czy standingu, a także wartości przejmowanej czy finansowanej spółki.

Dotyczy to przede wszystkim klauzul: "zakłóceń rynku" (tzw. market disruption) i "istotnej niekorzystnej zmiany" (tzw. MAC - material adverse change). Jeszcze do niedawna przekonywanie przy stole negocjacyjnym, że mogą zaistnieć sytuacje, gdy w ogóle nie będzie notowań stawki LIBOR czy WIBOR (a o tym mówi klauzula market disruption), często przyjmowane było z uśmiechem niedowierzania. Pod koniec roku 2008 z prasy dowiedzieliśmy się, że nie są to wymysły prawników i historyków.

Podobnie zresztą jak klauzule MAC. Zakładają one, że jeśli ogólna sytuacja spółki przejmowanej i/lub finansowanej ulegnie istotnej niekorzystnej zmianie lub sytuacja rynkowa mająca bezpośredni wpływ na taką spółkę ulegnie istotnemu pogorszeniu, strony mają prawo nie zrealizować transakcji nabycia lub odmówić finansowania takiej spółki.Dziś wszystkie te klauzule są traktowane ze śmiertelną powagą, podlegają dogłębnej analizie zarówno pod kątem ich zakresu, jak i momentu, w którym można się na nie powołać. Stały się również znacznie bardziej szczegółowe. W USA istnieją już statystki elementów, które najczęściej są włączane i wyłączane z zakresu działania takiej klauzuli. W Polsce na razie instytucje finansowe zaczęły sobie realnie zadawać pytanie, kiedy mogą z takiej klauzuli skorzystać i czy już nadszedł ten moment w pewnych projektach.

[srodtytul]Z pożytkiem dla rynku[/srodtytul]

Polski system prawny podlega ciągłym zmianom, które służą lepszemu przygotowaniu do regulacji bardziej złożonych stosunków pomiędzy wierzycielami finansującymi fuzje i przejęcia. Wprawdzie możliwości efektywnego umownego zadecydowania o kolejności zaspokojenia wierzycieli wciąż są ograniczone bezwzględnie obowiązującymi przepisami, np. dotyczącymi dochodzenia roszczeń, egzekucji czy upadłości. Niektóre tradycyjne instytucje prawa zabezpieczeń zamieniają się jednak w nowoczesne instrumenty, pozwalające na bezpieczne ułożenie stosunków pomiędzy wierzycielami. Często jest to podstawowy warunek dla złożonego finansowania.

Dobrym przykładem tego zjawiska jest mało elastyczny dotychczas zastaw rejestrowy Po ostatnich zmianach w prawie ten instrument pozwala na szerokie i elastyczne zabezpieczenie jednocześnie kilku wierzycieli mających różne wierzytelności poprzez nominowanego przez nich administratora zastawu wypełniającego ich instrukcje.

W podobnym kierunku idą zmiany w znowelizowanej ustawie o ksiźgach wieczystych i hipotece. Z bardzo archaicznego instrumentu hipoteka przekształciła siź w nowoczesne i elastyczne zabezpieczenie. Szczególnie przepisy wprowadzające instytucjź administratora de facto reprezentującego wspólne interesy różnych podmiotów pozwalają na realizacjź ich praw w sposób zorganizowany.Jeśli tylko ten trend pozostanie trwały, "rok okropieństw" nie bździe rokiem zmarnowanym. Planowanie transakcji M&A wróci do swoich najsilniejszych podstaw i wymusi aktywniejsze zarządzanie przejmowanymi przedsiźwziźciami.

Sama zmiana podejścia do finansowania projektów powinna przynieść dobre efekty. Banki będą musiały odstąpić kawałek tortu innym graczom, z którymi będą dzielić ryzyko finansowania fuzji i przejęć. Wszyscy uczestnicy tego procesu zyskają szansę na zweryfikowanie wielu założeń i konstrukcji i zapewne z większym zrozumieniem zaczną podchodzić do zagadnień transakcji, które dotychczas odbierane były tylko intuicyjnie bez realnej świadomości ryzyka.

Firmy
Inwestorzy nie są zadowoleni z ubiegłorocznych wyników Mo-Bruku
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
Grupa Kęty chce umocnić swoją pozycję poza Polską
Firmy
Doradcy podatkowi. Sprawdzamy, które firmy rozdają karty na giełdzie
Firmy
Akcje Boryszewa kontynuują rajd
Firmy
Uwaga na kurs Cyfrowego Polsatu. Nowa wycena odtajniona
Firmy
Akcje Boryszewa przyłączyły się do zbrojeniowej hossy