– W przeszłości zastanawialiśmy się nad równoległym notowaniem AVG na którejś z giełd z Zachodniej Europy i w Warszawie – przyznaje Dariusz Prończuk, partner zarządzający w EI, który jest wiodącym akcjonariuszem czeskiej spółki (zarejestrowanej w Holandii). Twierdzi, że właściciele ostatecznie zdecydowali się na debiut w Nowym Jorku z powodu bardzo słabej koniunktury na rynku pierwotnym w Europie. – Przez ostatnie kilka kwartałów rynek IPO na naszym kontynencie praktycznie zamarł. W Stanach Zjednoczonych sytuacja jest znacznie lepsza – mówi Prończuk.

Deklaruje, że na tym etapie rozwoju AVG, bycie spółką publiczną bardzo przydaje się w prowadzeniu biznesu. – AVG współpracuje na co dzień z takimi gigantami, jak Microsoft czy Google. Firmom notowanym na giełdzie, z transparentnymi wynikami, rozmawia się znacznie łatwiej – wyjaśnia. Uważa, że właściciele osiągnęli już swój cel, jakim był debiut AVG na wiodącej giełdzie światowej. – Żeby zaistnieć na giełdzie europejskiej, musielibyśmy od nowa pisać prospekt – stwierdza przedstawiciel EI.

AVG sprzedało inwestorom w ofercie 4 mln nowych akcji. Drugie tyle zbyli dotychczasowi akcjonariusze (fundusze private equity, EI miał 34 proc. akcji). Cena emisyjna wynosiła 16 USD (na piątkowym debiucie papiery kosztowały po 13,53 USD). Wartość oferty sięgnęła zatem 128 mln USD, czyli ok. 400 mln zł. Prończuk nie zdradza, jak wygląda obecnie akcjonariat AVG. – Nowi akcjonariusze mają kilkanaście procent papierów – oznajmia. Oznacza to, że kapitalizacja AVG to ponad 2 mld zł.

Technologiczna spółka wyda pozyskane pieniądza na zasilenie kapitału obrotowego. Nie wyklucza też przejęć. W 2010 r. (dane za 2011 r. nie są jeszcze znane) AVG miało 164 mln euro przychodów, 49,6 mln euro zysku operacyjnego i 43,7 mln euro zysku netto.