Pierwotnie umowę w tej sprawie planowano podpisać w poniedziałek, ale ze względu na konieczność uzgodnienia kilku szczegółów termin przesunięto o dwa dni. Porozumienie pomiędzy spółkami kontrolowanymi przez Skarb Państwa rodziło się w bólach, o czym najlepiej może świadczyć to, że pierwotnie planowano jego zawarcie już w kwietniu.
PGNiG i jego partnerzy będą prowadzić poszukiwania na obszarze koncesji Wejherowo (woj. pomorskie), obecnie najbardziej obiecującej z piętnastu licencji na poszukiwania złóż niekonwencjonalnych posiadanych przez gazowniczą grupę. Współpraca ma polegać zwłaszcza na udziale wszystkich członków porozumienia we współfinansowaniu nowych odwiertów i koniecznych badań, a potem w budowie kopalń, w zamian za późniejszy udział w wydobyciu. W tym celu powstanie wehikuł inwestycyjny, którego zadaniem będzie realizacja tego przedsięwzięcia. Mimo to PGNiG nadal ma być wyłącznym właścicielem koncesji Wejherowo.
Z wcześniejszych zapowiedzi Grażyny Piotrowskiej-Oliwy, prezes PGNiG, wynikało, że działalność poszukiwawcza dla wszystkich spółek będzie się wiązać z takim samym ryzykiem. Gazownicza grupa chce zacieśnić współpracę zwłaszcza z grupami energetycznymi, nie tylko, aby pozyskać pieniądze na nowe projekty i ograniczyć ich ryzyko, ale także dlatego, że każda z nich zamierza inwestować w energetykę opartą na gazie. To z kolei oznacza konieczność pozyskania odpowiednich wolumenów surowca, który może dostarczać również PGNiG.
W sierpniu PGNiG chce rozpocząć wiercenia poziome, a potem tzw. zabieg szczelinowania w pobliżu miejscowości Lubocino na koncesji Wejherowo. Dzięki temu będzie możliwe pozyskanie informacji o badanym złożu, w tym zwłaszcza, czy nadaje się ono do przemysłowej eksploatacji. W tym roku PGNiG na poszukiwania i wydobycie planuje wydać łącznie 1,1 mld zł.