Astarta: siła w różnorodności

Podstawą jest produkcja cukru, ale dla ukraińskiej firmy większe znaczenie mają mieć też kukurydza, soja, mleko oraz biopaliwa. – Konsekwentnie stawiamy na zwiększanie wydajności i zamierzamy rozwijać nowe segmenty – mówi „Parkietowi” prezes Astarty

Aktualizacja: 12.02.2017 23:46 Publikacja: 27.08.2012 06:00

Astarta: siła w różnorodności

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Prezes Astarty, ukraińskiej spółki obecnej na GPW od sześciu lat, przekonuje, że firma wciąż nie wyszła z fazy szybkiego wzrostu. – Astarta zamierza trzymać się sprawdzonej strategii – ciągłych inwestycji w wydajność i efektywność. Naszym głównym celem jest poprawianie wydajności – podkreśla Wiktor Iwanczuk.

Widać to na przykładzie ziemi. Pola uprawiane przez firmę ponad pięć lat, m.in. dzięki nawożeniu, odnotowują znaczny wzrost urodzajności. Firma szacuje, że w 2011 r. wydajność „dojrzałych" pól pod uprawy kukurydzy była o 57 proc. wyższa od świeżo nabytych terenów.

Choć Astarta planuje zwiększyć dzierżawę terenów do ponad 400 tys. hektarów w 2015 r. z obecnych 250 tys. hektarów, największe zyski mają wyniknąć właśnie ze wzrostu wydajności. – W porównaniu z zakupami inwestycje w wydajność ziemi dają dużo szybszy zwrot nakładów – zapewnia Iwanczuk.

Kluczowe w poprawie efektywności są też inwestycje w infrastrukturę. Astarta planuje na nie przeznaczyć w tym roku 50 mln euro. Główne projekty to zbiornik cukru, fabryka do przetwarzania soi i instalacje do produkcji biogazu.

Słodkie plany

Z 16-proc. udziałem Astarta pozostaje największym graczem na ukraińskim rynku cukru. Rozwój innych segmentów działalności powoli zmniejsza rolę cukru w przychodach – kilka lat temu miał on ponad 70 proc. udziału w sprzedaży, a teraz nieco ponad 50 proc.

Ale nie oznacza to, że spółka odchodzi od tej gałęzi. Przeciwnie, chce zwiększyć produkcję cukru z 350 tys. ton rocznie do około 600 tys. ton w ciągu najbliższych trzech lat.

– Jesteśmy kompanią cukrową i to nasz podstawowy biznes – stanowczo mówi Iwanczuk. – Jesteśmy liderem i teraz umacniamy pozycję.

Największym zagrożeniem dla Astarty jest przesycenie rynku, a co za tym idzie, spadek cen. Ukraina co roku konsumuje około 2 mln ton cukru, a produkcja wyniosła w zeszłym roku 2,34 mln ton. Choć we wcześniejszych latach występował deficyt, to w przyszłości wydaje się on mało realny.

– Dla nas to nie problem – podkreśla jednak Iwańczuk, przekonując, że konsolidacja rynku wymusi eliminację z rynku mało efektywnych producentów. – Na Ukrainie jest bardzo dużo nieefektywnych fabryk cukru, które, niestety dla ich właścicieli, nie mają dobrych perspektyw.

– Aby przeciętną fabrykę cukru przekształcić w nowoczesną i efektywną, potrzeba 7 do 8 lat – twierdzi szef Astarty.

Drogą do uniezależnienia się od kondycji wewnętrznego rynku jest eksport. Kilka lat temu praktycznie nie istniał, a teraz daje Astarcie już nawet 30 proc. zysków. Według Iwańczuka, o ile ceny będą temu sprzyjać, firma będzie rozwijać eksport – za granicę ma trafiać 7–8 proc. całej produkcji.

Biopaliwa, kukurydza...

Jak podkreśla Iwanczuk, Astarta jest kompanią cukrową, ale rozwija także inne obiecujące kierunki działalności. Wylicza po kolei: uprawę zbóż, mleko i biopaliwa. Te ostatnie są coraz częściej wymieniane przez rząd ukraiński jako element strategicznego rozwoju wraz z innymi alternatywnymi źródłami energii – biopaliwa mają stanowić alternatywę dla gazu z Rosji.

Na razie jednak Astarta nie liczy na kontrakty rządowe, a produkcja biopaliw z odpadów rolnych ma zaspokajać własne potrzeby firmy.

W tym sezonie najbardziej rentowną decyzją wydaje się wzrost upraw kukurydzy. Susza w USA, Rosji oraz na południu Ukrainy dotkliwie uderzy bowiem w zbiory. Ulokowane w środkowozachodniej i północnej Ukrainie uprawy Astarty uniknęły tymczasem najgorszych upałów. Ponadto wydajność upraw firmy wyróżnia się na tle kraju. W 2011 r. Astarta zbierała 9,5 ton kukurydzy z hektara, o prawie połowę więcej, niż wynosi średnia krajowa. Gorzej z soją, dla której urodzajność ledwie przekroczyła normy krajowe – 2,3 ton na hektar, w porównaniu ze średnią 2,1 ton.

– Kolejna kategoria to mleko i produkty mleczne. Weszliśmy w ten segment w bardzo dobrym momencie – dodaje Iwanczuk.

Produkcja mleka na Ukrainie z roku na rok spada, a konsumpcja mleka na osobę jest sporo niższa niż w Unii Europejskiej. Jak tłumaczy prezes, możliwości wzrostu na rynku wewnętrznym i eksportu mleka sprawiają, że Astarta widzi duży potencjał w tym segmencie. – Zwiększaliśmy stada krów i przez ostatnie dwa lata, gdy ceny na mleko wzrosły, dało to efekty – podkreśla Iwanczuk.

Pieniądze nie są problemem

A co z finansowaniem wszystkich inwestycji? Według Iwanczuka nie jest to żaden kłopot. Jak podkreśla, firma może liczyć na kredyty bankowe, które otrzymuje na dużo lepszych warunkach, niż gdyby miała emitować obligacje. Jedyny problem to duża zależność od kredytów dolarowych, które stanowią około 75 proc. portfela zobowiązań kredytowych. Względnie niski udział eksportu oznacza, że spółka jest narażona na ryzyko walutowe.

– Nie wykluczamy wypłacania dywidendy w dłuższym okresie. Ale zawsze podkreślałem, że nie odbędzie się to kosztem inwestycji w rozwój firmy – dodaje prezes.

Firmy
Mentzen dzień drugi na giełdzie. Euforii ciąg dalszy
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Firmy
Kulisy ataku Hindenburga na imperium Adaniego
Firmy
Oponeo.pl na fali wzrostowej
Firmy
Synthaverse powalczy o rynek francuski
Materiał Promocyjny
NIS2 - skuteczne metody zarządzania ryzykiem oraz środki wdrożenia
Firmy
Fundusze unijne. Mocne wsparcie dla start-upów
Firmy
Benefit Systems zabił inwestorom ćwieka