– Gdyby nie naciski Skarbu Państwa na zarządy spółek energetycznych, to nie podchodziłyby one do tematu przejmowania kopalń. To nie ma uzasadnienia biznesowego – twierdzi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Podobnie jak w przypadku działań wcześniejszego zarządu Tauronu, który w jego ocenie chciał zminimalizować wpływ tej transakcji na spółkę, tak i teraz będzie patrzył na decyzje nowych władz. – Jeśli będą szkodliwe dla spółki, to nie wykluczamy pozwów – zapowiada szef SII.
Zmiana optyki
Analitycy zwracają uwagę na diametralne inne podejście do tej transakcji Jerzego Kurelli, który objął ster w katowickim koncernie po odwołaniu Dariusza Lubery. Widzą ryzyko, że nowy zarząd złoży hojniejszą ofertę i pójdzie na większe ustępstwa w kontaktach ze związkami.
Świeżo mianowany szef Tauronu nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące ewentualnej zmiany warunków brzegowych postawionych w sierpniu, które miałyby się przyczynić do racjonalizacji ekonomicznej takiej transakcji. Ale już pierwszego dnia wyraził gotowość jak najszybszego powrotu do stołu negocjacyjnego ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń, do której należą teraz Brzeszcze.
Tauron, przystępując do ponownych rozmów z SRK – podobnie jak za czasów Lubery – nie będzie się angażować w projekt TF Silesia. Tak przynajmniej wynika ze słów Kurelli.