Spółka podała zgodne z wcześniejszymi szacunkami zarządu wyniki finansowe za 2016 r. Inwestorom najwyraźniej nie spodobało się odroczenie terminu publikacji strategii grupy na lata 2018–2020, która miała zostać podana w I półroczu. Zarząd przekonuje jednak, że wizja rozwoju grupy zostanie zaprezentowana kilka miesięcy później.

– 2016 r. był dla nas powrotem na właściwą ścieżkę rozwoju po trudnym 2015 r., kiedy borykaliśmy się ze skutkami pożaru, tymczasowo obciążającymi naszą rentowność. Grupa pozyskała nowych odbiorców, skupialiśmy się na bardziej zyskownych zamówieniach, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wynikach – mówi Marcin Kubica, prezes Lubawy. W 2016 r. grupa miała 274 mln zł przychodów, o 14,1 proc. więcej niż rok wcześniej. Zysk netto wzrósł z kolei o 326 proc., do 11,2 mln zł.

Na poprawę zysku o 8,6 mln zł wobec 2015 r. wpłynął przede wszystkim wzrost rentowności sprzedaży w segmencie tkanin i materiałów reklamowych. Najwięcej przychodów wygenerował segment tkanin, za który odpowiada spółka zależna Miranda, która zanotowała 122,5 mln zł przychodów poza grupę oraz 11,3 mln zł zysku netto wobec 5 mln zł straty segmentu w 2015 r. Tak wyraźna poprawa rentowności to głównie pokłosie zakończonej optymalizacji produkcji po pożarze jej zakładu produkcyjnego z listopada 2014 r. – W ubiegłym roku zrealizowaliśmy kilka ciekawych zamówień dla służb mundurowych, m. in. kontrakt na siatki maskujące Berberys dla MON. Ze względu na charakterystykę branży ciężko prognozować, jak ukształtuje się poziom zleceń w bieżącym roku. Z naszej strony robimy wszystko co możliwe, promując nasze produkty zarówno w Polsce, jak i na wielu rynkach zagranicznych. Spotykamy się ze sporym zainteresowaniem, jednak trudno przewidzieć, jak przełoży się ono na faktyczne zamówienia – kwituje prezes Kubica.

W ostatnich kwartałach walory Lubawy cieszą się dużym wzięciem. Od dołka wyznaczonego w grudniu 2015 r. podrożały już o ponad 100 proc. W środę na zamknięciu kosztowały 1,5 zł i były najdroższe od marca 2014 r.