Wśród barier rozwoju polskiego rynku często wymienia się jego przeregulowanie. Elementem SRRK ma być zresztą eliminacja nadmiernych regulacji. Czy narzucenie standardów ładu korporacyjnego prawem nie będzie dodaniem kolejnej warstwy regulacji? Nie wystarczą istniejące kodeksy dobrych praktyk?
Położenie nacisku na zaufanie do rynku, na ład korporacyjny, nie musi oznaczać wprowadzania nowych regulacji, czy to w formie przepisów prawa czy dobrowolnych kodeksów. Wyzwanie dotyczy raczej tego, jak sprawić, aby spółki tych zasad przestrzegały. W SRRK jest sporo ciekawych propozycji, które tego dotyczą. Na przykład ta, aby rozpocząć publikowanie rankingu emitentów najlepiej radzących sobie z przestrzeganiem zasad ładu korporacyjnego oraz ich nagradzanie. Co może najważniejsze, SRRK przewiduje możliwość zróżnicowania opłat na GPW w zależności od podejścia spółek do przestrzegania zasad ładu korporacyjnego. Nie mówimy więc o zwiększeniu regulacji, tylko o zwróceniu uwagi rynku na te, które już istnieją. Dzisiaj nie ma bowiem dobrej, przekrojowej analizy tego, jak spółki przestrzegają zasad ładu korporacyjnego. W ramach Forum Rad Nadzorczych, powołanego już dziesięć lat temu przez nas oraz SEG i GPW, publikujemy okresowo raporty na ten temat, ale one bazują na deklaracjach spółek. Nikt przecież na takiej podstawie nie obniży opłat dla emitentów. W końcu GetBack też deklarował, że spełnia większość zapisów kodeksu dobrych praktyk.
A może tego, czy spółki przestrzegają standardów ładu korporacyjnego, nie da się obiektywnie mierzyć?
Doświadczenia międzynarodowe sugerują, że da się to zrobić. Na przykład brytyjski regulator weryfikuje deklaracje spółek dotyczące przestrzegania przez nie zasad. To, jak taka weryfikacja ma wyglądać, trzeba oczywiście przemyśleć. Ale jest to wykonalne. Na przykład na dojrzałych rynkach trudno wyobrazić sobie spółkę giełdową, która nie miałaby funkcji audytu wewnętrznego. A u nas jest to dość częste. I to może być jedno z mierzalnych kryteriów, czy firma przestrzega kodeksu dobrych praktyk.
Posiadanie wewnętrznego audytora to dla spółek kolejny koszt, który mógłby je zniechęcać do wchodzenia na giełdę...
No cóż, profesjonaliści w zarządzie i radzie nadzorczej oraz kompetentny i niezależny audytor wewnętrzny muszą oczywiście kosztować. Ale czy możemy sobie pozwolić na to, aby na rynku regulowanym były obecne spółki, które uważają, że to jest nadmierny koszt? Inwestorzy mają prawo oczekiwać, że spółki publiczne będą spełniały pewne standardy. Wracając do przykładu brytyjskiego: tamtejszy regulator zastanawia się nad tym, czy nieco bardziej restrykcyjnych standardów, które dotąd obowiązywały tylko spółki z indeksu FTSE 350, nie należy narzucić wszystkim firmom publicznym.