Budżet nie chce płacić. Płacimy my

Co łączy opłatę audiowizualną, której wprowadzenie jest planowane na początek 2025 r., i składkę zdrowotną? Wbrew pozorom sporo.

Publikacja: 13.06.2024 06:00

Marcin Materna, Biuro Maklerskie Banku Millennium

Marcin Materna, Biuro Maklerskie Banku Millennium

Foto: materiały prasowe/D. Sobieski

Obie daniny to de facto podatki służące finansowaniu działalności, z której pełnego opłacania z podatków zrezygnował budżet. W przypadku składki zdrowotnej jest to NFZ, w przypadku opłaty audiowizualnej – głównie TVP oraz Radio. Taka formuła umożliwia utrzymywanie fikcyjności stawek PIT 0/12/32 proc.

Oba podatki są wyjątkiem w polskim systemie podatkowym. O ile nie ma oddzielnego podatku na sądy, edukację, armię (jeszcze), pocztę (której dramatyczny stan finansów ma większe negatywne skutki niż analogiczna sytuacja w TVP) czy drogi albo muzea (ta działalność jest dość podobna do TVP – obie w założeniach funkcjonują w obszarze sztuka/patriotyzm/kształtowanie „świadomego” Polaka), o tyle niezrozumiałe jest, dlaczego akurat TVP i zdrowie wymagają oddzielnej daniny.

W obu przypadkach nie ma znaczenia, czy dana osoba korzysta z usługi, czy nie – płacić musi.

Oba podatki są nałożone generalnie na osobę. Logicznie nie są powiązane z prowadzoną działalnością, charakterem pracy czy typem umowy. W tym kontekście nietrafne są więc argumenty przedsiębiorców typu „muszę płacić składkę, nawet jeśli mam stratę”. Składkę na TVP także w tej sytuacji się płaci, bo to danina niezwiązania z wykonywaną działalnością, a powiązana z usługą niefinansowaną z podatków, do której się ma dostęp.

Tutaj pojawiają się jednak różnice. O ile podatek „na TVP” płacić ma każdy (ulgą jest wiek 75 lat), w przypadku podatku „na zdrowie” pojawia się już sporo zwolnień – nie płaci osoba bezrobotna lub osiągająca dochody tylko z kapitału/ziemi (odsetki, dywidendy, czynsze). Trudno powiedzieć dlaczego, bo w kategorii potrzeb sfinansowania ochrona zdrowia powinna wygrywać z dostępem do mediów państwowych, zwłaszcza że dla pierwszego alternatywa jest dość skąpa, za do dla drugiego – jest jej raczej nadmiar.

I jeszcze jedna duża różnica – na razie nikt nie wpadł na pomysł, aby przy ustalaniu wysokości opłaty audiowizualnej wprowadzić dyskryminację osób na etacie (nakazując im odprowadzać określony procent wynagrodzenia na TVP/Radio) i jednocześnie dając liczne przywileje pozostałym osobom (opłata dwa razy niższa lub abonament).

O ile więc propozycję składki audiowizualnej można uznać za obowiązkową formę abonamentu, równego dla wszystkich (skoro korzystać mogą na tych samych zasadach, jednolita opłata jest najbardziej uzasadniona), o tyle w przypadku składki zdrowotnej ta logika niestety nie działa. Każdy płaci inną kwotę (poza osobami na ryczałcie, które płacą „abonament”), natomiast prawo do korzystania (czy raczej „oczekiwania na wolny termin aby skorzystać”) jest takie samo. Gdyby podobna propozycja formy opłaty audiowizualnej padła, skończyłoby się małym trzęsieniem ziemi na scenie politycznej. W przypadku składki zdrowotnej poza głosem m.in. Ryszard Petru (i ok. 11 mln obywateli) z polityków mało kto widzi w obecnym systemie coś złego.

Felietony
Banki - pośrednictwo, stabilność i wsparcie. Nieosiągalna triada?
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Felietony
Poinwestujemy, to pożyjemy
Felietony
Emisyjny łańcuch wartości
Felietony
Kodeks rad nadzorczych
Felietony
KNF z lepszymi uprawnieniami od prokuratora
Felietony
Certyfikaty ESG i zrównoważonego rozwoju na rynku finansowym