Ta nowa rzeczywistość jest pochodną dwóch faktów. Pierwszy z nich to zakończenie raportowania za rok 2023 i za I kwartał br., co daje możliwość skoncentrowania się na kolejnych wyzwaniach. Nareszcie można z w miarę spokojną głową podejść do prac nad zbieraniem danych do kolejnego sezonu raportowania. Drugim faktem jest opublikowanie pierwszych raportów zgodnych ze standardami ESRS. Tak, to nie pomyłka – są spółki, które zdecydowały się na opracowanie raportów w tym standardzie na rok przed wymaganym terminem. I nie były to ćwiczebne raporty „inspirowane” ESRS-ami, ale pełne raporty zgodne z wymaganą strukturą, zawierające odniesienia do konkretnych wymogów ujawnieniowych, a także opinię biegłego rewidenta.
Mamy zatem pierwsze przypadki przeprowadzenia w praktyce badania istotności i opisania rezultatów w zaudytowanych raportach. Możemy się zastanowić, na ile procesy te realizowane w naszych spółkach były podobne do tych zaraportowanych? Czy badanie wpływu spółki na czynniki ESG oraz wpływu na spółkę zmian zewnętrznych związanych z ESG zostało przeprowadzone właściwie i czy jest odpowiednio udokumentowane? Bo przecież od tego zależeć będzie, jakie dane zbierzemy i zaraportujemy.
Pogrążenie się w pracach nad raportem za rok 2024 pozwala na dotarcie do problemów, które wcześniej były pomijane. Stosunkowo często spotykamy się ze zdziwieniem emitentów, że raportowaniem należy objąć też spółki, które nie były objęte konsolidacją. Choć przekaz nasz był jasny i jednoznaczny, jakoś nie wszędzie się przebił i niekiedy najmniejsze podmioty w grupie nie zostały włączone w proces zbierania danych zrównoważonego rozwoju za rok 2024. Fakt, że spółki te nie były wcześniej uznane za istotne z finansowego punktu widzenia, niekiedy niejako automatycznie implikował (niesłusznie) brak istotności w kontekście ESRS.
A przecież ustaleniu istotności służy badanie istotności, a nie to, czy kiedyś obejmowaliśmy daną spółkę konsolidacją. Sam fakt, że została ona uznana za nieistotną z finansowego punktu widzenia nie oznacza, że nie generuje ona istotnych ryzyk czy szans w kontekście zrównoważonego rozwoju. Malutka spółka wnuczka może w sobie kumulować olbrzymie ryzyka środowiskowe czy społeczne, choć finansowo nic dotychczas nie ważyła. Dotychczas, bo dotykamy tu innego, bardzo poważnego problemu – że być może jakieś spółki w grupie okażą się istotne (i mogą się wkrótce przełożyć na konsekwencje jak najbardziej finansowe), a dotychczasowe pochopne wyłączanie ich z konsolidacji było błędem lub wręcz nadużyciem.
Uwzględniając zatem powyższe okoliczności, a także podnoszone przez emitentów wątpliwości, warto pogłębić wątek badania istotności. Tym razem już bardzo konkretnie, wręcz narzędziowo, podejść do identyfikacji wpływu spółki na otoczenie i otoczenia na spółkę oraz do oceny istotności tych wpływów. Zarówno na poziomie spółki i jej grupy kapitałowej, jak i łańcucha wartości (czyli powstawania produktu lub usługi upstream i ich wykorzystania downstream). Określić, jakie grupy interesariuszy zaangażować w taką ocenę i jak ten proces udokumentować, aby pozostał odpowiedni ślad rewizyjny dla biegłego rewidenta.