Rząd zapowiada, że w ciągu kilku tygodni pojawi się projekt liberalizujący możliwości lokowania farm wiatrowych w naszym kraju. Wówczas potencjalna moc w wietrze mogłaby się nawet podwoić.
Obiecujące liczby
W corocznym raporcie europejskiej organizacji branżowej WindEurope za 2023 r. Polska uplasowała na siódmym miejscu w Europie pod względem tempa przyrostu nowych mocy w lądowych farmach wiatrowych. Do użytku oddano farmy o łącznej mocy 1,16 GW. Niemcy, czyli wiatrowy lider, oddał do użytku 23,9 GW – wliczając w to także wiatraki na morzu. W Polsce morskie farmy mają ruszyć najwcześniej do 2026 r., choć WindEurope szacuje, że może to się stać w przyszłym roku.
WindEurope podzielił się swoimi szacunkami dotyczącymi przyrostu mocy w kolejnych latach. Na koniec 2023 r. Polska dysponowała według organizacji 9,4 GW łącznej mocy w wietrze na lądzie. W tym roku – wedle prognoz – powstanie ok. 970 MW nowych mocy w nowych farmach wiatrowych. W 2025 r. będzie to ok. 710 MW na lądzie i – wedle szacunków tej organizacji – pierwsze farmy wiatrowe na morzu o mocy 570 MW. W 2026 r. może to być ok. 1030 MW na lądzie i już 1250 MW na morzu. Od 2027 r. do końca 2030 r. WindEurope szacuje stały stopniowy przyrost mocy farm wiatrowych na lądzie rzędu 1400 MW rocznie. Na morzu zaś ma pojawić się 1350 MW mocy w 2027 r., następnie w 2028 r. i w 2029 r. po 670 MW, a w 2030 r. 560 MW. W rezultacie na lądzie pod koniec tej dekady Polska może dysponować mocą wiatraków sięgającą ponad 18,3 GW, a na morzu ponad 5 GW.
Projekt w marcu
Wzrost mocy na lądzie ułatwiła nowelizacja przepisów, na którą czeka branża. Na początku 2023 r. poprzedni rząd skierował do Sejmu projekt zmiany ustawy odległościowej, który utrzymywał tzw. regułę 10H przy wyznaczaniu minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań, ale dopuszczał jej zmniejszenie do 500 m pod pewnymi warunkami. W trakcie dalszych prac odległość 500 m zamieniono na 700 m.