W przypadku kont IKE i IKZE obowiązują roczne limity wpłat. Jeśli chodzi o IKE, w tym roku jest to 23 470 zł. W przypadku IKZE maksymalna kwota dla osób indywidualnych to 9388,80 zł i 14 083,20 zł dla prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą. Jedni powiedzą, że to mało, inni, że dużo. Systematyczne odkładanie na IKE i IKZE chyba jednak powoduje, że te kwoty po kilku latach robią już wrażenie?

To prawda. Oczywiście historia kont IKE i IKZE w Polsce nie jest jeszcze bardzo bogata, więc czas odkładania nie jest też zbyt długi. Na IKE można bowiem wpłacać pieniądze od 2005 r. Początkowo maksymalny limit wpłat nie był jednak jakiś bardzo duży, bo wynosił nieco ponad 3,6 tys. zł, ale te limity z roku na rok są jednak coraz wyższe i tak jak pan wspomniał, tegoroczny limit w przypadku IKE wynosi już ponad 23 tys. zł. Jeśli chodzi o IKZE, pieniądze można na nie wpłacać od 2014 r. W tym przypadku również początek to raczej stosunkowo nieduże limity, które jednak z czasem rosły. I faktycznie, gdybyśmy wykorzystywali limity wpłat od momentu utworzenia IKE i IKZE, to kwoty zgromadzone na tych rachunkach robią się już naprawdę pokaźne. Przy założeniu, że na IKE od początku istnienia tych rachunków wpłacamy maksymalną kwotę, uskładane mielibyśmy już ponad 235 tys. zł. W przypadku IKZE, pracując na etacie, mielibyśmy ponad 61 tys. zł, a prowadząc działalność, niemal 77 tys. zł. W sumie więc daje nam to ponad 296 tys. zł lub 312 tys. przy działalności gospodarczej. Takie pieniądze można było wpłacić, ale przecież można byłoby także z nimi coś zrobić w ramach kont IKE i IKZE.

Tutaj są różne opcje…

Oszczędzać można oczywiście na różne sposoby. Jedni będą w ramach IKE i IKZE szukali inwestycji, inni będą preferowali bardziej bezpieczne formy. Wszystko jest uzależnione od indywidualnych preferencji i podejścia do ryzyka. Tak czy inaczej warto jest zaangażować uskładane pieniądze do tego, by one w jakiś sposób pracowały.

Dlaczego?

Wystarczy przeprowadzić prostą symulację, by zobaczyć, jakie efekty może dawać osiąganie nawet stosunkowo niewielkich stóp zwrotu przez dłuższy okres. Załóżmy, że co roku pieniądze zgromadzone na rachunkach IKE i IKZE generują 3-proc. stopę zwrotu. W obecnych czasach nie jest to jakiś nadzwyczajny wynik, gdyż nawet na niektórych lokatach można uzyskać wyższe oprocentowanie. Co by się stało, jeśli faktycznie udałoby się osiągać co roku wspomniane 3 proc.? Od startu IKE i IKZE udałoby się uzbierać prawie 370 tys. zł bądź niemal 386 tys. zł w przypadku osób na działalności gospodarczej. Działa więc magia procentu składanego i te zyski zaczynają w dłuższym okresie wyglądać interesująco.

Rozmawiamy jednak o IKE i IKZE głównie w kontekście maklerskim, a to oznacza, że pieniądze tam gromadzone możemy inwestować na giełdzie. Złośliwi oczywiście powiedzą, że na warszawskiej giełdzie się nie zarabia, ale jednak też nie jest to do końca prawda. Jakie potencjalnie efekty można byłoby uzyskać, inwestując na GPW poprzez IKE i IKZE?

Patrząc chociażby na historyczne osiągnięcia indeksu WIG, warto zwrócić uwagę, że w ciągu 33 lat jego funkcjonowania 23 lata kończył on na plusie, zaś 10 na minusie. To pokazuje, że na warszawskiej giełdzie faktycznie da się jednak zarabiać. Oczywiście zdarzają się na rynku gorsze okresy, ale trzeba pamiętać, że kiedy jest mowa o IKE i IKZE, to jednak mówimy o sukcesywnym i bardziej długoterminowym inwestowaniu.

To na jakie stopy zwrotu może liczyć inwestor, który jest obecny na rynku od wielu lat?

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że jeśli faktycznie jesteśmy długoterminowym inwestorem, który inwestuje systematycznie, to można liczyć na dodatnie stopy zwrotu, co oczywiście już samo w sobie jest dobrą informacją. Im dłużej inwestujemy, tym większa jest też szansa na uzyskanie wyższych stóp zwrotu. Jak to ma się do IKE? Tak jak powiedziałam, konta te ruszyły w 2005 r. Od tego roku średnioroczna stopa zwrotu indeksu WIG wynosi 8,7 proc. Przy takim założeniu na kontach emerytalnych mielibyśmy już kwotę ponad 565 tys. zł lub ponad 583 tys. dla osób prowadzących działalność.

Aby korzystać z maklerskich IKE i IKZE, trzeba też się trochę znać na giełdzie, a wiele osób ma jednak z tym problem.

Oczywiście inwestowanie wiąże się z ryzykiem i trzeba być świadomym tego ryzyka. Nie wszyscy też mają czas i chęci do tego, by zgłębiać temat inwestycji. Przy rachunkach IKE i IKZE można jednak też skorzystać z pomocy profesjonalistów. W Noble Securities mamy dodatkową usługę w postaci doradztwa inwestycyjnego. Klienci, którzy posiadają IKE i IKZE, mogą skorzystać z takiego rozwiązania i podpisać umowę doradztwa inwestycyjnego. Mówiąc obrazowo... dla klientów, którzy skorzystają z tej opcji, stajemy się trochę rynkowym nawigatorem i jesteśmy w stanie podpowiadać, w co można zainwestować, oczywiście biorąc pod uwagę skłonność danej osoby do ryzyka.

Jakie przynosi to efekty?

Z usługą doradztwa inwestycyjnego wystartowaliśmy pod koniec czerwca 2015 r. Punktem odniesienia dla nas jest indeks WIG. Trzy nasze podstawowe profile w ramach doradztwa od początku znacząco biją jednak wspomniany WIG. Zresztą widać to dobrze na liczbach. Od początku świadczenia naszej usługi indeks WIG zyskał na wartości niecałe 57 proc. W przypadku wspomnianych przeze mnie trzech profili stopy zwrotu za ten okres to sporo powyżej 200 proc., a w przypadku jednego z nich jest to już prawie 300 proc.

IKE i IKZE mogą być prowadzone nie tylko przez domy maklerskie, ale też przez banki, TFI, zakłady ubezpieczeń czy też PTE. Czy w związku z tym maklerskie konta emerytalne nie są jedynie dla wybranej grupy osób, które faktycznie mają jakieś obycie z giełdą?

Oczywiście każdy może decydować sam, gdzie chce prowadzić konta IKE i IKZE. Maklerskie rachunki emerytalne tym się różnią od innych, że z ich prowadzeniem wiążą się bardzo niskie koszty. W Noble Securities w ogóle nie ma kosztów związanych z samym prowadzeniem rachunków IKE i IKZE. Jedynym kosztem tak naprawdę jest standardowa lub promocyjna prowizja maklerska. W przypadku innych form IKE i IKZE na ten aspekt kosztowy trzeba jednak zwrócić szczególną uwagę.

Kim są klienci IKE i IKZE w waszym domu maklerskim?

To są osoby, które zazwyczaj rozumieją, czym jest ryzyko inwestycyjne. To są także klienci, którzy przede wszystkim chcą świadomie inwestować. Osoby te lubią także mieć wpływ na to, co dzieje się z ich pieniędzmi. Szanujemy to i przez to nastawiamy się głównie na wspieranie naszych klientów. Ostatecznie to jednak sami inwestorzy podejmują decyzje rynkowe.

Czy to są klienci, którzy mają już u was rachunek maklerski, czy też oni przychodzą głównie po IKE i IKZE?

Niekoniecznie są to klienci, którzy mają u nas rachunek maklerski, i muszę przyznać, że bardzo mnie to cieszy. Kiedy wystartowaliśmy z IKE i IKZE, to siłą rzeczy na początku reklamowaliśmy je głównie wśród osób, które już korzystały z naszych usług. Obecnie jednak coraz częściej zdarzają się przypadki, kiedy pojawiają się klienci, dla których to IKE i IKZE są rachunkami pierwszego wyboru, i przychodzą oni właśnie po to, by otworzyć u nas te konta.

Da się jakoś zdefiniować tych klientów? Czy to jest tak, że im starsi klienci, tym to zainteresowanie IKE i IKZE jest coraz większe?

Świadomość potrzeby korzystania z tego typu rozwiązań znacząco rośnie wraz ze zbliżaniem się do nabycia uprawnień emerytalnych. Faktycznie więc widzimy, że w grupie osób, które mają mniej niż 10 lat do emerytury, to zainteresowanie IKE i IKZE jest jednak największe. Cały czas pracujemy nad tym, aby tymi produktami zainteresować też młodsze grupy klientów. Zależy nam na tym, aby również i te młodsze osoby zdawały sobie sprawę z zalet IKE i IKZE i tego, jakie korzyści dają te rozwiązania w dłuższym terminie. Im szybciej zainteresujemy się tymi rozwiązaniami, tym lepiej przecież dla oszczędzających. Co budujące, to można zobaczyć, że ta praca też przynosi powoli efekty. Statystyki KNF-u pokazały zresztą, że I półrocze przyniosło wzrost zainteresowania maklerskimi kontami IKE i IKZE. Spodziewamy się, że wyniki za II półrocze przyniosą jeszcze lepsze wyniki.

Przywołała pani statystyki KNF-u. Wynika z nich, że najwięcej IKE i IKZE jest prowadzonych przez TFI, ale to klienci maklerscy w największym stopniu wykorzystują limity wpłat. Aktywa zgromadzone na IKE również są największe. To jest ta „elita” rynkowa?

Trochę tak jest i myślę, że to też jest efekt pracy informacyjno-edukacyjnej podjętej przez polskie domy maklerskie. Widać, że jest popyt na te produkty, klienci też do nich dorośli. Zakładam, że ten pozytywny trend będzie widoczny także w kolejnych latach.

Materiał powstał we współpracy z Noble Securities