– Rynek jest dobry i wygląda na to, że II półrocze może być równie udane co pierwsze, a nawet lepsze – tak sytuację oraz perspektywy podsumował zwięźle prezes Jarosław Szanajca podczas telekonferencji. Popyt na mieszkania wrócił, ale branża ma problemy z podażą – co premiuje firmy zdolne do uruchamiania nowych projektów.
Duży może więcej
Dom Development ruszył właśnie z kampanią 500 mieszkań dla beneficjentów programu „Bezpieczny kredyt”, ale nie jest to główny motor zwyżek. Spółka ma pulę lokali w Trójmieście i Krakowie, ale generalnie oferuje produkt z wyższej półki cenowej – menedżerowie podkreślili, że przełomem było poluzowanie kryteriów badania zdolności kredytowej, co odblokowało możliwości osób korzystających ze standardowych pożyczek. Cały czas aktywni są gotówkowcy. W II kwartale br. udział klientów korzystających z kredytów wyniósł 46 proc., wobec 40 proc. w I kwartale br. oraz 30 proc. w II kwartale 2022 r.
Od miesięcy widać, że podaż z trudem goni popyt. Prezes Szanajca zaznaczył, że nierównowaga nie wynika z tego, iż deweloperzy z jakiegoś powodu nie chcą ruszać z inwestycjami, np. obawiając się o trwałość popytu. – Takie przypadki to margines, byłoby szaleństwem mieć dziś projekt do uruchomienia i tego nie robić przy takim popycie. To efekt długich i skomplikowanych procedur uzyskiwania pozwoleń czy też budżetu, który trudno spiąć – powiedział Szanajca. Kierowanej przez niego grupie łatwiej też wskoczyć na wyższy bieg. – My w kryzysie nie ograniczyliśmy aż tak produkcji, zawsze mieliśmy własne finansowanie – powiedział prezes. Nierównowaga popytu i podaży pcha ceny w górę, co jest dla grupy korzystne w środowisku ustabilizowanych kosztów wykonawstwa. W I połowie br. średnia wartość sprzedaży lokalu wyniosła 715 tys. zł, o 8 proc. więcej rok do roku, ale w Warszawie wzrost sięgnął 15 proc., do 816 tys. zł.
Menedżerowie ujawnili, że wakacje grupa wykorzystała na zakupy atrakcyjnych gruntów – szczegóły podane zostaną jednak na kolejnej konferencji.