Prowadzimy też rozmowy z dostawcami drewna ze Wschodu, m.in. z Ukrainy, gdzie surowiec jest zdecydowanie tańszy – tłumaczy Witold Jesionowski, od listopada prezes Hardeksu. Ale zaznacza, że spółce zależy nie tylko na tańszych zakupach, ale też na tym, by wschodni kontrakt z dostawcą nie był jednorazowy.
Nic dziwnego, że spółka szuka oszczędności. Od dawna zmaga się z rosnącymi cenami drewna, a także konkurencją ze strony producentów płyt HDF, które są tańszym odpowiednikiem płyt pilśniowych.
– Ceny surowca nadal będą rosły. Spodziewamy się, że w tym roku pójdą one w górę o około 10 procent, a wszystkich kosztów nie uda się przerzucić na naszych odbiorców – twierdzi Jesionowski.
Głównym dostawcą drewna do produkcji płyt są obecnie Lasy Państwowe. Sprzedaż surowca odbywa się w drodze przetargów dla stałych kontrahentów oraz przez aukcje internetowe, dostępne dla wszystkich przedsiębiorców. To właśnie za sprawą otwartych licytacji ceny poszły w górę tak drastycznie. W ciągu ostatnich pięciu lat drewno podrożało o ok. 50 proc.
Wpływa to na wyniki Hardeksu. Po trzech kwartałach obroty spółki wzrosły o ok. 6 proc., do blisko 81,5 mln zł, ale jej strata netto pogłębiła się z 390 tys. zł do prawie 1,7 mln zł. Czy w IV kw. udało się zatrzymać negatywny trend? – Na razie jeszcze nie podliczyliśmy wyników. Ale nie należy się spodziewać fajerwerków. W całym 2011 spółka będzie miała stratę. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy uda się ją zniwelować w 2012 r.