– Wzmożony popyt zgłaszają przede wszystkim odbiorcy z Niemiec i Włoch. Jest tak duży, że musieliśmy wprowadzić czterozmianowy system pracy, co o tej porze roku nam się dotychczas nie zdarzało – mówi Andrzej Sielski, prezes Radpolu. Jego zdaniem w tym systemie spółka będzie musiała pracować minimum do końca trzeciego kwartału, co wynika wprost z liczby składanych obecnie zamówień.

Wzrost wolumenu sprzedaży oznacza też zwyżkę uzyskiwanych marż m.in. z powodu niższych kosztów stałych przypadających na wytworzone produkty. W efekcie Radpol ma duże wpływy gotówki, którą chce przeznaczyć na wcześniejszą spłatę kredytów. Na koniec września oprocentowane kredyty i pożyczki wynosiły w grupie ponad 29 mln zł. Część gotówki Radpol przeznaczy też na wypłatę dywidendy. Wprawdzie zarząd nie opublikował jeszcze ubiegłorocznych wyników, ale już dziś wiadomo, że będą dużo lepsze?niż w 2009 r. Po trzech kwartałach skonsolidowane przychody Radpolu wynosiły 81,9 mln zł, a czysty zarobek prawie 9 mln zł. A w całym 2009 r. grupa wypracowała odpowiednio 52,5 mln zł i 5,4 mln złotych.

– Będziemy rekomendować wypłatę dywidendy nie niższej niż w latach ubiegłych. Spółka ma doskonałą sytuację gotówkową i wypłata dywidendy w żaden sposób nie wpłynie na ograniczenie inwestycji – twierdzi Sielski. W latach 2008–2010 Radpol płacił akcjonariuszom? po 15 groszy na walor. Z kolei główne tegoroczne wydatki będą związane z budową nowego zakładu w Lublinie (za?17–20 mln złotych) oraz przejęć.