Foto: parkiet.com

- Nie chcę rozpoczynać tu licytacji, ale jeśli  spojrzeć na inne banki to uważam, że jest to odpowiednia baza porównawcza dla wyceny mBanku pozbawionego hipotek walutowych – odpowiada Stephan Engels, dyrektor finansowy Commerzbanku, na pytanie o możliwą do osiągnięcia cenę za ten czwarty co do wielkości bank w Polsce.

Potwierdza tym samym, że z mBanku, mającego 16,9 mld zł hipotek walutowych stanowiących 16,3 mld zł portfela, zostaną one „wycięte" i weźmie je na bilans Commerzbank. To podbije wycenę mBanku, która teraz sięga tylko 0,8-0,9 wartości księgowej (jeszcze wiosną sięgała 1,2). Nieco zaskakujące może być jednak to, że mBank bez franków porównany pod względem wyceny został do ING Banku Śląskiego, najbardziej rentownego i dlatego najdroższego banku w Polsce, którego wskaźnik C/WK oscyluje od lat na poziomie 1,7-1,8. W reakcji na te słowa notowania mBanku drożeją po południu na GPW o 3,5 proc., do 352 zł. Przez pięć sesji, odkąd wiadomo o możliwości sprzedaży, zyskały ponad 11 proc.

Zarząd Commerzbanku jest przekonany, że zainteresowanie mBankiem będzie spore. - Nie widzę braku popytu na to aktywo, że tak to ujmę. Jest ono jednym z najatrakcyjniejszych na polskim rynku  – dodał Engels na spotkaniu z analitykami. Zaznacza, że sprzedaż trudno mu sobie wyobrazić zakończenie sprzedaży mBanku w ciągu tego roku. - To byłoby zbyt ambitne założenie – dodaje.

Komisja Nadzoru Finansowego parę dni temu zaznaczyła, że oczekuje, że Commerzbank zabezpieczy finansowanie hipotek walutowych i pozycję prawną kredytobiorców. Może to oznaczać zatrzymanie przez Niemców tego portfela. To nie dziwi, biorąc pod uwagę dotychczasowe takie transakcje i chęć uzyskania atrakcyjnej wyceny za część mBanku pozbawioną frankowych kredytów. Commerzbank zapowiada, że będzie rozmawiał z regulatorem w sprawie tego portfela, aby znaleźć najlepszy model w sfinalizowaniu sprzedaży banku. Engels zaznacza jednak, że zachowanie tych kredytów dla wicelidera niemieckiego sektora bankowego nie będzie problemem, bo spłacane są bardzo dobrze i rocznie ubywa ich po ok. 400 mln euro. Nie wspomniał jednak o ryzykach prawnych związanych z tymi kredytami – wyroki sądów ostatnio stają się coraz korzystniejsze dla klientów. Nową i znacznie większą falę pozwów i duże koszty dla banków może napędzić oczekiwany w czwartek wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w jednej ze spraw frankowych, mogący ukształtować linię orzeczniczą na korzyść klientów.