Kończący się rok przyniósł liczne zmiany nazw spółek z warszawskiego parkietu. Różne były ich przyczyny. Niektóre firmy zmieniały nazwy w związku ze zmianami w grupach kapitałowych, na których czele stoją. Inne chciały odróżnić się od firm o podobnie brzmiących nazwach, jeszcze inne zmieniały nazwy w ślad za przejęciem kontroli nad nimi przez inwestorów strategicznych. Przyglądamy się czynnikom, które w ostatnich miesiącach skłaniały zarządy spółek z GPW do proponowania akcjonariuszom zmiany nazw spółek.
Bardziej rozpoznawalny brand
Najgłośniejszym tegorocznym rebrandingiem jest chyba zmiana nazwy BRE Banku na mBank. Akcjonariusze spółki zgodzili się na tę zmianę w pierwszej połowie kwietnia, sąd zarejestrował ją zaś 22 listopada. Jak informują przedstawiciele mBanku, cały koszt operacji nie przekroczy 10 mln zł i w tej kwocie zawarte są m.in. koszty wymiany logotypów, a także wymiana oznakowania w placówkach. Skąd decyzja o odejściu od marki BRE Bank na rzecz mBanku?
– Na wybór nazwy mBank jako wiodącej wpływ miała jej popularność wśród klientów oraz potencjał do dalszego dynamicznego rozwoju. Po 12 latach funkcjonowania na polskim rynku oraz sześciu latach obecności na rynkach w Republice Czeskiej i na Słowacji marka mBank stała się międzynarodowym synonimem przyjaznej i nowoczesnej bankowości – komentuje Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy giełdowej spółki. – Dzisiaj mBank obsługuje ponad 3,5 mln klientów, a z globalnego badania Value-D (Millward Brown SMG/KRC) wynika, że jest to marka o większym potencjale niż wiodące marki piwa czy telekomunikacyjne – zaznacza.
Chęć rozwijania bardziej rozpoznawalnej marki była jedną z głównych przyczyn zmiany nazwy spółki Koelner na Rawlplug. Piotr Kopydłowski, członek zarządu spółki ds. finansowych, przypomina, że zmiana nazwy wynikała z faktu, że firma jest właścicielem jednego z najlepiej rozpoznawalnych na świecie i najsilniejszych brandów w branży, jakim jest Rawplug. Zmiana nazwy była podyktowana tym, że dalszy rozwój grupy wynikał będzie przede wszystkim właśnie z rozwoju tego brandu. Zapewnia, że proces nie wiąże się z dodatkowymi istotnymi nakładami finansowymi. – Koszty zmiany nazwy nie były wysokie – wyniosły kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wynikało to stąd, że zmieniliśmy nazwę z Koelner na Rawlplug, czyli brand, który po pierwsze, istnieje od 100 lat, a po drugie, był już obecny w naszej grupie i pod którym działamy na rynkach eksportowych od 2007 r. Nie mieliśmy więc konieczności przeprowadzenia całkowitego rebrandingu, który jest procesem niezwykle kosztownym i długotrwałym – mówi Kopydłowski. – Dodatkowo nasza obecność w Europie Środkowo-Wschodniej pod brandem Koelner nie zmieni się i będzie dalej rozwijana – dodaje. Informuje, że główne koszty, jakie musiała ponieść spółka, to opłaty administracyjne związane ze zmianami w rejestrach sądowych w poszczególnych krajach.
Nieco inne przyczyny stały za zmianą nazwy spółki Kulczyk Oil Ventures na Serinus Energy. – W związku ze skokowym wzrostem naszej spółki i przejęciem kanadyjskiej firmy poszukiwawczo-wydobywczej, zdecydowaliśmy się na zmianę nazwy, by podkreślić przełomowy charakter tej zmiany. Jednocześnie weszliśmy na drugi parkiet i jesteśmy obecnie notowani jako Serinus Energy zarówno na giełdzie w Warszawie, jak i na TSX w Toronto – komentuje Jakub Korczak, wiceprezes spółki ds. relacji inwestorskich. Zapewnia, że zmiana nazwy nie pociągnęła za sobą szczególnych kosztów poza administracyjno-logistycznymi. Serinus Energy nie jest bowiem firmą nastawioną na indywidualnych odbiorców i nie prowadzi skierowanych do nich działań marketingowych.