Jeszcze kilka lat temu Brazylia, Rosja, Indie i Chiny tworzące BRICS były uznawane za motory napędowe rynków wschodzących oraz całej światowej gospodarki. Obecnie dwa pierwsze kraje zmagają się z recesją. W trudnym położeniu znajdują się także Chiny. W 2014 r. tamtejszy PKB rósł w tempie 7,4 proc., co stanowi najsłabszy wynik od 24 lat. Nie brakuje jednak głosów (m.in. analityków BoA Merrill Lynch), że spowolnienie gospodarki Państwa Środka jest większe niż wskazują na to oficjalne rządowe dane. Główne siły oddziałujące niekorzystnie na cały blok BRICS to – oprócz wspomnianego wyhamowania Chin - także oczekiwany wzrost stóp procentowych w USA oraz bessa na rynku surowców.
Politycy wiedzą swoje
Analizując sytuację krajów BRICS nie sposób pominąć aspektu politycznego. W każdym kraju elita rządząca ma zakusy, aby sztucznie ingerować w sprawy gospodarcze. Brazylią nie tak dawno wstrząsnęła afera korupcyjna (koncern naftowy Petrobras). Najnowszym przykładem nie do końca odpowiedzialnych działań polityków, może być działalność rządu w Pekinie, który postanowił za wszelką cenę powstrzymać przecenę na giełdzie. Chińskie władze powołały m.in. specjalny fundusz, który ma kupować akcje oraz zakazały sprzedaży papierów dużym inwestorom. Do walki o utrzymanie hossy włączyli się nawet bank centralny oraz China Securities Finance Corp., państwowa firma pożyczkowa zapewniająca finansowanie zakupów akcji. Warto dodać, że Ludowy Bank Chin w tym roku już trzykrotnie obniżał stopy procentowe. Zmasowane działania nie pomogły. Indeksy w Szanghaju i Shenzhen pogłębiają dołki. Analitycy Goldmana Sachsa szacują, że w ostatnich tygodniach państwowe instytucje wpompowały w giełdę około 144 mld dolarów. Można powiedzieć, że są pieniądze wyrzucone w błoto, ponieważ giełdy pogłębiają dołki.
Indie na czele
Perspektywy gospodarcze i rynkowe krajów BRICS są bardzo zróżnicowane. – Pod względem atrakcyjności inwestycyjnej najciekawszym kierunkiem jest w tej chwili Azja, tzn. Indie i, pod pewnymi założeniami, Chiny. Sytuacja Rosji jest specyficzna i zapewne nie trzeba jej szerzej komentować. Coraz głośniej przebrzmiewa ton, że Brazylia idzie w zbliżonym kierunku co Rosja kilka lat temu. Oczywiście nie w sensie politycznym, ale bardziej gospodarczym. Objawy tzw. zarazy holenderskiej, sytuacja polityczna i społeczna każą bardzo mocno zastanowić się przed podejmowaniem ryzyka inwestowania na tamtym rynku – mówi „Parkietowi" Tomasz Piotrowski zarządzający Skarbiec TFI, który specjalizuje się m.in. w tematyce rynków wschodzących.
Również według Wojciecha Białka, głównego analityka CDM Pekao, najsolidniej prezentują się Indie. – Kraj jest stosunkowo odporny na spowolnienie gospodarcze w Chinach, czego nie można powiedzieć m.in. o Rosji czy Brazylii. Pamiętajmy także o czynniku demograficznym, wkrótce Indie staną się najludniejszym krajem świata. Wiele wskazuje, że to w najbliższych latach, to właśnie indyjska gospodarka przejmie miano motoru napędowego rynków wschodzących – uważa główny analityk CDM Pekao.
Rozbieżność w ocenie poszczególnych krajów doskonale widać, chociażby na przykładzie rynku akcji. Sensex, główny indeks giełdy w Mombaju, utrzymuje się w okolicach historycznych maksimów. Dla odmiany główne indeksy giełd w Chinach (Shanghai Composite i Shenzhen Composite), Brazylii (Bovespa) i Rosji (RTS) od kilku miesięcy lecą na łeb na szyję.