Azjatycki krach rozlewa się po świecie

Takiej panicznej wyprzedaży rynki akcji nie widziały od najczarniejszych dni światowego kryzysu. Inwestorów może czekać wiele nerwowych miesięcy.

Aktualizacja: 06.02.2017 20:42 Publikacja: 25.08.2015 06:00

Azjatycki krach rozlewa się po świecie

Foto: Bloomberg

To był czarny poniedziałek na giełdzie w Szanghaju. Indeks Shanghai Composite stracił w ciągu jednego dnia aż 8,5 proc. i był to jego największy dzienny spadek od lutego 2007 r. Od czerwcowego szczytu obniżył się aż o 38 proc. i zniwelował całą tegoroczną zwyżkę. Fala wstrząsowa szybko przetoczyła się przez rynki azjatyckie, dotarła do Europy i przeniosła się za ocean. Tokijski indeks Nikkei 225 spadł aż o 4,6 proc., tajwański indeks TWSE stracił 7,5 proc. i był to jego największy dzienny spadek w historii, australijski ASX 200 tąpnął o ponad 4 proc., indyjski Sensex o 6,2 proc. Polski WIG20 spadał w ciągu dnia nawet o 7,5 proc. i znalazł się najniżej od lata 2012 r. – Rynki panikują. To przypomina azjatycki kryzys finansowy z lat 90. Spekulanci pozbywają się aktywów, które wydają się im najbardziej wrażliwe – twierdzi Takao Masai, szef działu analiz japońskiego Shinsei Banku.

Panika nie oszczędza rynków rozwiniętych. Wiele europejskich indeksów giełdowych traciło podczas poniedziałkowej sesji ponad 5 proc. Niemiecki indeks DAX od tegorocznego szczytu spadł już ponad 20 proc. i niemal zniwelował tegoroczne zwyżki. Paneuropejski indeks FTSE Eurofirst 300 stracił od początku sierpnia ponad 10 proc., a jego kapitalizacja zmniejszyła się o 1 bln euro. To może być dla niego najgorszy miesiąc od października 2008 r. Amerykańskie indeksy S&P 500 i Dow Jones Industrial znalazły się najniżej od października 2014 r. Drugi z nich tracił na poniedziałkowym otwarciu sesji ponad 6 proc.

Rozciągnsięty cykl

Obawy inwestorów koncentrują się wokół Chin. Odkąd 11 sierpnia Ludowy Bank Chin zdewaluował juana (co zostało odebrane przez rynek jako kolejny sygnał o osłabieniu chińskiej gospodarki), ze światowych rynków akcji wyparowało już około 5 bln USD. Obawy o kondycję Chin – drugiej, a według niektórych wyliczeń pierwszej gospodarki świata – biją szczególnie w ceny surowców, akcje spółek naftowych i górniczych (patrz też ramki niżej) oraz papiery firm technologicznych.

– Inwestorzy obawiają się dalszej słabości gospodarczej Chin, bólu na rynkach surowcowych oraz niepewności związanej z polityką Fedu oraz Ludowego Banku Chin. Niebezpieczeństwo polega na tym, że ceny surowców i akcji zaczynają korelować ze sobą podobnie jak w 2000 r., podczas pęknięcia bańki dot.com, czyli gdy kryzys na rynkach wschodzących przekształcił się w amerykańską recesję – wskazuje Kit Juckes, strateg z Societé Generale.

Coraz częściej słychać, że trwająca od 2009 r. hossa, napędzana m.in. polityką banków centralnych, dobiegła końca i rynki czeka dalszy ciąg silnej korekty oraz wiele miesięcy podwyższonej zmienności.

„Im bardziej rozciągnięty cykl, a ten rozciągnięty jest rekordowo, tym bardziej brutalny regres. Ten oceniamy na co najmniej 50 proc." – pisze Andrzej Hubert Willmann, polski weteran Wall Street, szef firmy analitycznej Analitica- Aurum Partners.

– To programy QE były głównie odpowiedzialne za olbrzymie hossy na amerykańskim i brytyjskim rynku akcji. Od 9 marca 2009 r., czyli dnia, gdy rozpoczęto program QE, do szczytu z 27 kwietnia 2015 r. indeks FTSE 100 wzrósł o 100,5 proc. S&P 500 zwiększył się od 9 marca 2009 r. do 18 maja 2015 r. o 214 proc. Czy ktoś może być więc zaskoczony, że doszło do realizacji zysków, kiedy ceny wielu akcji zdrożały do nierealistycznie wysokich poziomów? Możliwe, że wkrótce rynki doświadczą „odbicia zdechłego kota", ale sytuacja na giełdach będzie bardzo zmienna aż do świąt Bożego Narodzenia – prognozuje David Buik, strateg z firmy Panmure Gordon.

Oczekiwanie na Pekin

Krach zaczął się w Chinach, więc inwestorzy z całego świata bardzo uważnie przyglądają się działaniom władz ChRL mającym powstrzymać panikę na rynkach oraz stymulować gospodarkę. – Chińskie władze powinny wzmocnić rynkowe zaufanie. Muszą one czuć się pod presją, by coś zrobić, ale to będzie wymagało użycia amunicji, która im pozostała. Jeśli jej zużycie wywoła tylko tymczasowy efekt, Chiny będą wyglądały na jeszcze bardziej wrażliwe na wstrząs – uważa Rob Carnell, ekonomista z banku ING.

– To kluczowy moment dla Chin. Rynek akcji się załamał, system bankowy jest głodny płynności, odpływ kapitału wzrasta, a gospodarka zwalnia. Skończyło się spotkanie najwyższych przywódców w kurorcie Beidaihe i bez wątpienia toczono na nim ożywione dyskusje nad tym, jak wzrost gospodarczy ma osiągnąć tegoroczny cel wynoszący 7 proc. Ten cel wygląda obecnie zbyt ambitnie i możliwa droga wyjścia może obejmować dalszą dewaluację waluty, cięcia stopy rezerw obowiązkowych dla banków, a także zwiększoną fiskalną stymulację gospodarki – ocenia Angus Nicholson, analityk z firmy IG Markets.

Ropa | Cena coraz niższa

Kurs ropy Brent jest najniższy od 2009 r. W poniedziałek spadał nawet do 42,61 USD za baryłkę. Zdaniem Tomasza Kasowicza, analityka DM BZ WBK, średnia cena do końca tego roku będzie poniżej 55 USD. Zauważa on, że jeżeli sytuacja na rynku się nie zmieni i kurs ropy nadal będzie spadał (lub pozostanie na niskim poziomie) z powodu zwiększonej podaży surowca na rynku, to PKN Orlen i Grupa Lotos będą na tym korzystać. Gorzej, jeśli na cenę będzie oddziaływał zmniejszony popyt w związku z trudną sytuacją na rynkach azjatyckich, zwłaszcza w Chinach. – Przy obecnych cenach ropy, otoczeniu makroekonomicznym i kursie dolara PKN Orlen i Grupa Lotos osiągają wysokie marże zarówno rafineryjne, jak i detaliczne – dodaje Kasowicz.

-TRF

Miedź | Obawy o popyt

W poniedziałek tona miedzi w Londynie była wyceniana poniżej 5 tys. USD – ostatni raz płacono tyle za metal w lipcu 2009 r. W przeliczeniu na naszą walutę kurs spadł do 18 tys. zł, czyli najniżej od października 2009 r. Wszystko przez obawy o chińską gospodarkę, największego globalnego konsumenta metalu. W ślad za surowcem topnieje wycena firm wydobywczych. Kurs KGHM zapikował do poziomu poniżej 69,2 zł – to najmniej od wakacji 2009 r. W KGHM koszt produkcji w polskich hutach miedzi pochodzącej z polskich kopalni wyniósł w I półroczu 14,1 tys. zł za tonę. W części zagranicznej KGHM koszt produkcji tzw. koncentratu miedzi wyniósł 2,03 USD na funt, podczas gdy na giełdzie w Nowym Jorku kurs metalu wynosi 2,2 USD za funt.

-AR

Konrad Księżopolski dyrektor zespołu analiz giełdowych, BESI

W otoczeniu zwiększającego się ryzyka inwestorzy redukują zaangażowanie w bardziej ryzykowne klasy aktywów, jakimi są akcje. W takich przypadkach emocje biorą górę i czasami zakup nawet mocno przecenionego papieru okazuje się łapaniem spadającego noża. Na obecnych poziomach widzimy kilka interesujących fundamentalnie sektorów i spółek. W takim niepewnym czasie skupiłbym się przede wszystkim na defensywnych spółkach, które są w stanie wypłacić wysoką dywidendę. Do takich zaliczyłbym np. Asseco Poland. Kolejnym interesującym tematem może być Netia. Fundamentalnie podobają się nam także banki, natomiast tutaj oprócz przeceny na rynkach globalnych sektor jest obarczony dodatkowym ryzykiem politycznym związanym z tzw. podatkiem bankowym lub też potencjalnym kosztem przewalutowania kredytów CHF.

-PRT

Błażej Bogdziewicz wiceprezes Caspar Asset Management

Wpływ obaw o chińską gospodarkę na polską giełdę w mojej ocenie jest trojaki. Po pierwsze, ewentualne spowolnienie w Chinach i kłopoty na niektórych innych rynkach wschodzących mogą prowadzić do wzrostu awersji do ryzyka i spadków na globalnych parkietach, w tym na GPW. Może się to odbić szczególnie mocno na zadłużonych spółkach i tych, które znajdują się w nie najlepszej kondycji finansowej. Po drugie, niektóre polskie przedsiębiorstwa są producentami surowców bądź z producentami surowców współpracują, w związku z czym będą ponosić konsekwencje spadających cen surowców, w szczególności węgla i miedzi. Po trzecie wreszcie, część polskich firm sprzedaje swoje wyroby bądź prowadzi działalność usługową w takich krajach jak Rosja, które spowolnienie w chińskiej gospodarce odczują szczególnie boleśnie.

-JAM

Adam Gola wiceprezes Pocztylion PTE

Mamy bardzo ciężki czas dla giełdowych inwestycji. Trudno wyrokować, co będzie się działo w kolejnych miesiącach czy latach. W Chinach powoli zarysowuje się negatywny scenariusz, który może się przerodzić w dłuższą bessę. W efekcie w obecnej sytuacji nie widać specjalnie szans na odbicie i z większym prawdopodobieństwem można niestety założyć kontynuację spadków na globalnych rynkach. Chiny mogą pociągnąć w dół inne rynki, w tym giełdy w Stanach Zjednoczonych, które rosną w zasadzie od siedmiu lat. Oznacza to, że druga połowa roku może być bardzo słaba, a scenariusz głębszej korekty staje się bardzo realny. Inwestorzy liczą jednak cały czas na to, że spadki będą trwały krócej, niż obawiają się rynki, i po korekcie nastąpi odbicie.

-MATP

Nick Lawson analityk, Deutsche Bank

Chiński rynek akcji przebił się przez dno osiągnięte w lipcu i wygląda na to, że przechodzi przez pełną, trójfalową likwidację bańki. Pod względem historycznym po pierwszym odbiciu po krachu następuje przetestowanie nowego dna i z tym teraz mamy do czynienia. Gdy ceny aktywów są oderwane od rzeczywistości, trudno powstrzymać przecenę, chyba że komplikując sprawę jeszcze większymi ekscesami. Odkąd Ludowy Bank Chin zdewaluował juana, obawy o światowy wzrost gospodarczy przyćmiły oczekiwania na kolejną interwencję, choć oczekiwania te będą teraz rosły. Byłoby dziwne, gdyby Fed zdecydował się we wrześniu na podwyżkę stóp procentowych. Nawet gdyby doszło do odbicia na rynkach, ostatnie tygodnie pokazują, jak wysoka jest cena błędu w polityce. Amerykańskie akcje są wciąż droższe niż w innych okresach historii.

-HK

Ignacy Morawski główny ekonomista BIZ Banku

Główne pytanie, które wszyscy sobie teraz zadają, to czy w Chinach będzie tylko dalsze spowolnienie czy też załamanie wzrostu. Spowolnienie trwa tam już od kilku kwartałów i jak na razie nie zachwiało istotnie wzrostem gospodarczym w Polsce. Polski eksport rośnie w solidnym tempie, dobrze wyglądają również wyniki niemieckiego eksportu, choć Niemcy na rynku chińskim byli i są mocno obecni. Widać, że ożywienie w USA, Wielkiej Brytanii i strefie euro na razie przeważa nad negatywnymi bodźcami popytowymi z Chin. Jednocześnie korzystamy na niższych cenach ropy, które są efektem chińskiego spowolnienia. Ale jeżeli w Chinach dojdzie do tąpnięcia wzrostu, to obraz ulegnie zmianie. Wtedy negatywne bodźce popytowe będą bardziej odczuwalne i polska gospodarka spowolni. Niektórzy zaczynają mówić o globalnej recesji. Tak źle chyba nie jest, ale sygnałom z Chin trzeba się przyglądać bardzo uważnie.

-GS

WIG20

Poniedziałkowa sesja dla WIG20 rozpoczęła się dużą luką spadkową, pokonując tym samym ważne opory na 2150 i 2100 pkt. Zgodnie z teorią analizy technicznej przebicie wsparcia luką oznacza miażdżącą przewagę niedźwiedzi. Podczas minionej sesji WIG20 indeks grupujący największe spółki spadał nawet o 7,5 proc. Ostatecznie stracił 5,66 proc. i zdołał utrzymać się powyżej dołków z 2011 r. i 2012 r., które stanowią najbliższe wsparcia. Według Piotra Kazimierkiewicza, analityka CDM Pekao, sygnałem kupna dla WIG20 będzie dopiero zakrycie dzisiejszej luki, co wydaje się zadaniem niemożliwym przynajmniej w tym tygodniu.

-MKT

Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel