Maklerzy o wczorajszym załamaniu

Eksperci komentują poniedziałkowe tąpnięcie na światowych rynkach. Czego inwestorzy mogą się spodziewać w kolejnych dniach?

Aktualizacja: 06.02.2017 20:09 Publikacja: 25.08.2015 12:25

Maklerzy o wczorajszym załamaniu

Foto: Bloomberg

DM Raiffeisen

Wczorajsza sesja na światowych giełdach przebiegała pod znakiem dynamicznych spadków, których skala w przypadku niemieckiego DAX'a wyniosła 4,7 proc, a amerykańskiego S&P500 niespełna 4,0 proc, co było w przypadku tych indeksów najsilniejszym jednodniowym spadkiem od drugiej połowy 2011roku. Dziś azjatyckie indeksy kontynuują spadki –NIKKEI stracił niemal 4,0 proc., podczas gdy Shanghai Composite ponad 8,0 proc. Wczorajsze spadki na zachodzie Europy oraz w USA wydają się nieco przesadzone, dlatego w najbliższym czasie w notowaniach tamtejszych indeksów powinniśmy obserwować próbę odrobienia ostatnich strat. Dziś indeksy S&P500 oraz niemiecki DAX najprawdopodobniej rozpoczną sesję od wzrostów, za czym przemawiają poranne notowania kontraktów terminowych, które wzrastają o ponad 2,0 proc. Wczorajsze zniżki w notowaniach niemieckiego DAX'a hamowały dołki z końca 2014 roku nad poziomem 9300pkt., które w najbliższym czasie powinny stanowić istotne wsparcie. W przypadku amerykańskiego S&P500 analogiczna bariera znajduje się przy poziomie 1820pkt. Skala spadków na warszawskim parkiecie okazała się jeszcze większa niż na zachodzie Europy –indeks WIG20 zakończył wczorajsze notowania zniżką o 5,7 proc. (a przejściowo zniżkował o 7,6 proc.) i znalazł się na najniższym poziomie od drugiego kwartału 2012roku. O ile na zachodzie Europy dziś najprawdopodobniej będziemy obserwować próbę odrabiania wczorajszych strat o tyle, odbicie w notowaniach krajowych indeksów może komplikować utrzymujący się gorszy sentyment wobec giełd krajów wschodzących. Z perspektywy analizy technicznej istotnym wsparciem dla notowań WIGu20 są minima z 2012 roku tuż nad poziomem 2000 pkt., których trwałe przebicie otworzyłoby przestrzeń do spadków w kierunku 1900 pkt.

 

DM BGŻ BNP Paribas

 

Za nami prawdziwie krwawa sesja na warszawskim parkiecie. WIG20 stracił 5,66 proc., co było najsilniejszym spadkiem od czasów rozpoczęcia kryzysu na Wschodzie, kiedy indeks blue chipów stracił 5,1 proc. Skala spadków przywołuje najgorsze momenty dla naszej giełdy w ostatnich latach, takie jak wyprzedaż związana z reformą OFE (-4,8 proc.) albo tę z sierpnia 2011 r. (-5,8 proc).W trakcie sesji przecena była jednak głębsza, a sięgając ponad 7,5 proc. WIG20 zbliżył się niebezpiecznie blisko dolnego ograniczenia kilkuletniej konsolidacji, które znajduje się na 2 000 pkt. O skali negatywnych nastrojów świadczył fakt, że na rynku notowań ciągłych tylko 11 spółek wzrastało, podczas gdy 388 zanotowało spadki. Wysokie były także obroty (ponad 1,5 mld PLN).

Nasz rynek nie odstawał przy tym od tego, co działo się na zachodnich giełdach. Rzeź na rynkach rozpoczęła się w Azji, gdzie indeks giełdy w Shanghaiu kontynuował dramatyczną przecenę z ubiegłego tygodnia. Inwestorzy nie doczekali się przez weekend zapowiedzi bardziej stanowczej reakcji władz Chin na spowalnianie tamtejszej gospodarki. Wczorajsze wyłamanie z kilkutygodniowej konsolidacji dokonało się wiec na fali obaw rynku co do kondycji gospodarki Państwa Środka, co spowodowało paniczną ucieczkę od ryzykownych aktywów na całym świecie. Zarówno giełdy w Japonii, jak i na Starym Kontynencie traciły w okolicach 4-5 proc..

Nieco lepiej na tym tle wyglądał przebieg notowań w Ameryce – zarówno giełdy w USA, jak i w Brazylii straciły „tylko" po ok. 3-4 proc. Mocno zyskiwały rentowności obligacji Niemiec, ale także Polski. Umocniło się również euro. Pomimo podwyższonej zmienności złotówka osłabiła się względem euro o zaledwie 0,4%, natomiast o 1,55 proc. spadł kurs USD/PLN. Traciły także surowce, którym przewodziła ropa (-5,98 proc.).

Inwestorzy doczekali się tym samym od dawna wypatrywanej korekty, (czyli ponad 10 proc. spadku od ostatniego szczytu) na rynku amerykańskim, której nie widziano za oceanem od sierpnia 2011 r. Natomiast w Niemczech, DAX oficjalnie wszedł w rynek niedźwiedzia, po tym jak spadł o ponad 20 proc. od tegorocznego szczytu.

 

Paweł Danielewicz, analityk DM BZ WBK

 

We wczorajszym opracowaniu porannym eksponowałem między innymi znaczenie węzła popytowego: 2135 – 2150 pkt. z perspektywy horyzontu średnioterminowego. Podkreślałem, że negacja wymienionej zapory cenowej Fibonacciego może mieć bardzo negatywne implikacje. Trudno było jednak przypuszczać, że na indeksie WIG20 rozwinie się aż tak silna i destrukcyjna fala spadkowa. Rynek zdecydowanie utracił przyczepność, a obserwowana w ubiegłym tygodniu pewna niezależność giełdy warszawskiej względem parkietów bazowych okazała się tutaj swoistego rodzaju pułapką. Warszawskie indeksy miały bowiem „zaległości" względem chociażby niemieckiego indeksu DAX, które bardzo szybko zostały nadrobione w trakcie wczorajszej odsłony. Działo się naprawdę sporo, ale nie możemy zapominać o końcowym fragmencie notowań. Warto zatem przypomnieć, że dotarcie indeksu WIG20 do eksponowanej przeze mnie zapory popytowej Fibonacciego: 2009 – 2020 pkt. zachęciło obóz byków do podejmowania aktywnych działań obronnych. Ostatnie minuty handlu przebiegły zatem pod znakiem odreagowania, ale ta okoliczność nie wpłynęła niestety na zmianę wizerunku technicznego wykresu w ujęciu średnioterminowym, który pozostał negatywny. Tak jak podkreślałem na wstępie niniejszego opracowania, kluczowym wydarzeniem poniedziałkowej sesji było bowiem przełamanie strefy: 2135 – 2150 pkt. W moim odczuciu wymieniony zakres może obecnie przeobrazić się w bardzo silny opór techniczny. Dopiero zatem powrót indeksu ponad analizowany przedział cenowy (co generalnie może okazać się bardzo trudnym celem do realizacji) zanegowałby wczorajszy sygnał. Z drugiej jednak strony oczekuję, że w okolicy przetestowanego wczoraj węzła: 2009 – 2020 pkt. nie powinniśmy już odczuwać aż tak silnej presji ze strony podaży (to z kolei mogłoby pomóc w rozwinięciu się wzrostowego ruchu odreagowującego). Warto jednak podkreślić, że negacja obszaru wsparcia: 2009 – 2020 pkt. świadczyłaby o bezradności popytu, co raczej nieuchronnie znalazłoby swoje odzwierciedlenie w postaci testu kolejnego węzła: 1913 – 1930 pkt.

 

Adrian Górniak, DM BDM

 

Wczorajsze wyniki sesji na globalnych rynkach można określić „sumą wszystkich strachów". Giełdy odreagowały bardzo mocno słabsze odczyty danych makro w Chinach, zawirowania w Grecji oraz rodzime zawirowania w sektorze banków i energetyczno-węglowym. Od dawna bowiem nie widzieliśmy tak dużych spadków na wszystkich światowych giełdach. Niemiecki DAX stracił 4,7 proc., londyński FTSE ok. 3,9%, a francuski CAC40 aż 5,4proc.. Najsłabiej jednak zaprezentował się grecki Athex, który zamknął się aż 10,5 proc. pod kreską. Inwestorzy, którzy liczyli na to, że włączenie się USA do notowań wesprze rynki mogli czuć się mocno rozczarowani, bowiem tamtejsze indeksy pospadały po blisko 4,0 proc. W kanon wpisała się także GPW – blue chipy zamknęły się ze stratą 5,7 proc., podobnie jak mWIG40. Również w Azji ważniejsze rynki dziś potraciły. Hang Seng obniżył się o 0,7 proc., a Nikkei o ok. 2,8%. Patrząc na kontrakty widać odreagowanie w Niemczech – futures na DAX zyskują 1,6%, za oceanem natomiast obserwujemy zwyżki po ok. 1,2-1,3 proc. Na drugim biegunie znajdują się natomiast Chiny (tu obserwujemy spadki o 8,1- 8,2 proc.; tamtejsze indeksy znajdują się najniżej od 1996 roku!). Dzisiejsza sesja na WIG20 może być bardzo trudna dla inwestorów. Blue chipy znajdują się najniżej od ponad 3 lat i kluczowa wydaje się obrona pułapu 2000,0 pkt (okolice wczorajszego cienia). Dużo też zależy od tego jak będą zachowywać się międzynarodowi inwestorzy – jeśli wczorajsza panika będzie kontynuowana, raczej ciężko oczekiwać wzrostów na warszawskim parkiecie.

Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel