Amerykańskie obligacje znów budzą niepokój

Rajd rentowności amerykańskich obligacji w kierunku 3 proc., poparty umocnieniem się dolara, odbił się niekorzystnie na rynkach akcji.

Publikacja: 28.04.2018 15:15

Amerykańskie obligacje znów budzą niepokój

Foto: Bloomberg

Dla akcji 3 proc. to za dużo

Miniony tydzień przyniósł kumulację widocznego już nieco wcześniej niepokoju na giełdach, wywołanego rosnącą rentownością amerykańskich obligacji skarbowych. Złe nastroje nasiliły się we wtorek i środę, gdy rentowność papierów dziesięcioletnich przekroczyła poziom 3 proc. To właśnie wówczas miały miejsce mocniejsze spadki indeksów. We wtorek S&P 500 zniżkował o 1,3 proc., dzień później 1-proc. spadkiem zareagował DAX. Strach jednak szybko minął, gdy w czwartek rentowność obligacji ponownie zeszła poniżej 3 proc. Bilans czterech pierwszych sesji na głównych parkietach był jedynie minimalnie spadkowy. Nieco bardziej nerwowo było na rynkach wschodzących, tym bardziej że do obligacji dołączył zyskujący na wartości dolar. Taka mieszanka sprawiła, że MSCI Emerging Markets (ETF) w minioną środę dotarł na moment do 46 proc., zniżkując o 2,7 proc. Wyglądało to groźnie, bowiem był to poziom przybliżający scenariusz testowania dołka z początku lutego. Czwartkowe odreagowanie dało bykom nadzieję na chwilę oddechu, ale sytuacja daleka jest od wyjaśnienia.

Warto zwrócić uwagę, że niemal zupełnie bez echa przeszła na rynkach wtorkowa wypowiedź Donalda Trumpa, który stwierdził, że jest duża szansa na zawarcie między USA a Chinami umowy handlowej. A przecież to zagrożenie wojną handlową w ostatnim czasie najmocniej niepokoiło inwestorów. Dzień później amerykański prezydent potwierdził, że planowana jest wizyta Stevena Mnuchina w Chinach. Pozytywną reakcję na te informacje widać było jedynie na parkiecie w Szanghaju, gdzie indeks wzrósł we wtorek o 2 proc.

Aluminiowe szaleństwo

Ostanie dni pokazały, że wcześniejsze dynamiczne zmiany notowań aluminium były jedynie wstępem do prawdziwego rollercoastera. W miniony poniedziałek cena metalu spadła o 7,5 proc., następnego dnia zniżka została pogłębiona o kolejne 3 proc. Środa przyniosła skok o ponad 40 proc., skorygowany w czwartek o 27 proc. w dół. To efekt sankcji nałożonych przez administrację Donalda Trumpa na rosyjskich oligarchów, uderzających także w firmy, których są właścicielami, oraz szybkich korekt dopiero co podjętych decyzji. Na czarnej liście znalazł się między innymi Oleg Deripaska i jego Rusal, będący znaczącym producentem aluminium. To nie pierwszy i niestety pewnie nie ostatni przykład tego, do czego może doprowadzić impulsywna polityka amerykańskiego prezydenta.

Foto: GG Parkiet

Na rynkach surowcowych „zagrał" też prezydent Francji Emmanuel Macron, bo to jego wypowiedziom w sprawie ewentualnego porozumienia w kwestiach irańskiego programu jądrowego przypisywane są wahania notowań ropy naftowej. Odnosił się on zresztą do pomysłów Donalda Trumpa w tej sprawie, więc nie był graczem w pełni „autonomicznym", ale wpływu na rynek odmówić mu nie można. Okazał się on jednak tylko chwilowy, bo od środy notowania surowca WTI ustabilizowały się w okolicach 68 dolarów za baryłkę, a Brent na poziomie nieco powyżej 74 dolarów. Kwestie geopolityczne przeważają nad fundamentalnymi i prawdopodobnie w najbliższym czasie tak pozostanie, a niepokój i niepewność będą sprzyjać utrzymaniu się notowań surowca na wysokim poziomie.

Niepokój i niepewność, choć nieco innej natury, rządzą notowaniami złota. Umacniający się w ostatnich dniach dolar i rosnąca rentowność amerykańskich obligacji skarbowych doprowadziły do sporej przeceny notowań kruszcu. Od poniedziałku do czwartku złoto potaniało o 1,5 proc., schodząc nieznacznie poniżej 1320 dolarów za uncję. Cena nadal porusza się w ramach dość szerokiej konsolidacji między 1300 a 1360 dolarów. Ruch w górę mogłyby wywołać sygnały narastania presji inflacyjnej lub wzrost napięcia politycznego.

Notowania miedzi od miesiąca znajdują się w tendencji wzrostowej, którą wciąż należy traktować jako odreagowanie po wcześniejszej trzymiesięcznej przecenie. Średnioterminowo wciąż obowiązuje trend spadkowy, a rozwój sytuacji zależeć będzie od sygnałów z globalnej gospodarki. Te zaś na razie nie są zbyt optymistyczne, choć nadal w grę wchodzi jedynie niewielkie spowolnienie tempa wzrostu.

Mniejsze spółki straszą coraz mocniej

Obserwowana już wcześniej słabość segmentu małych i średnich firm w porównaniu z blue chips warszawskiego parkietu w ostatnich dniach pogłębiła się jeszcze bardziej. Jest to zjawisko tym bardziej niepokojące, że jego źródeł należy dopatrywać się już nie tylko w braku kapitału, gotowego szukać wyższych stóp zwrotu na rynku akcji, ale także negatywnych tendencji po stronie spółek, czyli przede wszystkim rozczarowujących wyników finansowych. Jakby tego było mało, ostatnio nie brakuje wydarzeń podcinających i tak wciąż kruche zaufanie inwestorów do rynku kapitałowego.

WIG20 w pierwszej części minionego tygodnia także dostarczył graczom niezbyt przyjemnych wrażeń. Po serii czterech kolejnych spadkowych sesji realne stało się zepchnięcie indeksu poniżej 2250 punktów, a w konsekwencji droga do ponownego testowania niedawnych dołków w okolicy 2200 punktów mogła zostać otwarta. Szczęśliwie w czwartek byki wykorzystały poprawiające się nastroje na światowych rynkach i indeks naszych największych spółek zdołał oddalić perspektywę tego negatywnego scenariusza. Pytanie, na jak długo, wciąż jednak pozostaje otwarte, a odpowiedzi należy szukać, obserwując to, co się dzieje z dolarem i rentownością amerykańskich obligacji skarbowych. Umacnianie się „zielonego" z pewnością nie będzie dobrym prognostykiem dla rynków wschodzących, a więc i dla naszego parkietu.

Za czwartkowym wzrostem WIG20 o 1,2 proc. stały przede wszystkim silne zwyżki spółek ulubionych przez graczy zagranicznych, jednak nie zostały one poparte większymi obrotami. To mogło wskazywać jedynie na chęć podciągnięcia ich notowań stosunkowo niewielkim kosztem, a nie na rozpoczęcie poważniejszej akumulacji papierów, tym bardziej że przed nami tydzień „poszatkowany" dniami wolnymi, co gwarantuje ograniczenie i tak już „nie nadzwyczajnej" płynności. O ile sięgający niemal 5 proc. czwartkowy skok notowań walorów Taurona można tłumaczyć pozytywnym zaskoczeniem szacowanymi wynikami za pierwszy kwartał, to prawie 4-proc. zwyżkę Orlenu podobnym argumentem wyjaśnić byłoby już trudniej. Po pierwsze, opublikowane wyniki nie zaskoczyły analityków, a po drugie były o niemal połowę gorsze niż rok wcześniej. Początkowy spadek notowań o około 1 proc. można uznać za reakcję właściwą, zaś późniejsza zmiana nastawienia to już raczej sprawka inwestorów zagranicznych, kierujących się często bardziej kryterium sektorowym niż wynikowymi „detalami". Podobnie interpretować można było 2,5-proc. wzrost kursu akcji KGHM, przy jednoczesnym spadku notowań miedzi.

Eksperymentowanie ze zmianą standardów rachunkowości nie przyniosło dobrych rezultatów Orange. Pozostając przy starszej wersji, spółka osiągnęłaby w pierwszym kwartale 8 mln zł zysku netto, zaś w nowej formule zaraportować musiała stratę sięgającą 50 mln zł. Efekt to przekraczająca 4 proc. przecena akcji, otwierająca drogę do dołka z października ubiegłego roku. Dla notowań spółki minione cztery sesje oznaczają największy tygodniowy spadek od września 2017 r.

W przypadku mWIG40 zwyżka z pierwszych dni kwietnia i późniejsza konsolidacja okazały się jedynie krótkotrwałym wytchnieniem dla byków. Wyprzedaż akcji średnich firm trwała przez cały miniony tydzień, redukując do czwartku wartość indeksu o 1,6 proc. Od styczniowego szczytu traci on już ponad 10 proc., a bez poprawy nastrojów testowanie dołka z końca marca wydaje się nieuchronne. Trwająca od lutego 2017 r. konsolidacja, wraz z wybiciem w górę w styczniu obecnego roku, zakończyła się więc najpoważniejszą od dwóch lat spadkową korektą. Coraz trudniej znaleźć argumenty, które mogłyby przekonać do zaangażowania kapitału w tym segmencie, choć z pewnością nie brakuje w nim spółek o niezłych perspektywach. Wszystko wskazuje na to, że najlepszy okres koniunktury gospodarczej został zdyskontowany w formie hossy trwającej od połowy 2016 r. do marca 2017 r., a dalsze losy rynku zależeć będą od przebiegu i skali wyhamowania tempa wzrostu PKB, a raczej od tego, jak w tym czasie będą sobie radzić nasze średniaki. Na razie nie wygląda to najlepiej.

Wręcz fatalnie prezentuje się segment małych spółek. Nadzieje, rozbudzone w wyniku trwającego od listopada 2017 r. do połowy stycznia obecnego roku rajdu, należą do przeszłości. Przypomina o nim już chyba tylko zbliżanie się sWIG80 do punktu, z którego ów rajd startował. Co prawda od styczniowego szczytu indeks stracił zaledwie 7,5 proc., ale i wcześniejsza zwyżka liczyła sobie niespełna 10 proc. Patrząc zaś z nieco szerszej perspektywy, segment małych spółek znajduje się wciąż w średnioterminowym trendzie spadkowym, który w ciągu 12 miesięcy sprowadził jego indeks w dół o ponad 16 proc. I w tym przypadku trudno o optymizm, szczególnie po takich sesjach jak ta z minionego czwartku. Choć sWIG80 stracił ostatecznie jedynie 0,8 proc., to widok taniejących o ponad 35 proc. akcji Elemental Holding, przecenianych o niemal 17 proc. papierów Idea Banku czy spadających o 12 proc. akcji Mostostalu Zabrze, jednoznacznie świadczy o nastrojach panujących na rynku. Tym bardziej że „pogrom" w przypadku notowań akcji pierwszej z wymienionych firm był reakcją na rozczarowujące, ale wcale niefatalne wyniki finansowe za ubiegły rok. Coraz częściej zdarza się, że przedstawiciele spółek, których notowania silnie idą w dół, wydają uspokajające komunikaty, w których tłumaczą, że w ich firmach nie dzieje się nic, co uzasadniałoby przecenę akcji. Nawet jeśli w zdecydowanej większości przypadków takie stwierdzenia są zgodne z rzeczywistością, rzadko wystarczają do uspokojenia nastrojów inwestorów.

Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć