Zbliżające się wybory to dla inwestorów czas podwyższonego ryzyka. Politycy prześcigają się wtedy w obietnicach, za których realizację zawsze ktoś – a czasem giełdowe spółki – musi przecież zapłacić, lub pomysłach bezpośrednio dotykających zyskowności poszczególnych branż. Przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi, mającymi się odbyć między połową października a listopada, jest na razie spokojnie.
Kluczowa rola rynków wschodzących
Jednak nie zawsze tak było, o czym świadczą ostatnie wybory z października 2015 r. PiS szło wtedy z dwoma mocnymi hasłami na sztandarach – opodatkowania banków i przewalutowania hipotek frankowych. Wygrana przez Andrzeja Dudę, kandydata tej partii, wyborów prezydenckich w maju 2015 r. pokazała, że prawdopodobieństwo realizacji tych pomysłów, mogących skokowo ściąć rentowność banków, jest bardzo wysokie. To przyczyniło się do ponad 20-proc. spadku WIG od maja do grudnia, ale to nie był jedyny powód, bo jeszcze mocniej spadły notowania indeksu MSCI Emerging Markets.
W okresie rok przed i po wyborach z października 2011 r., które wygrała PO, indeksy WIG i MSCI EM były ze sobą bardzo mocno skorelowane, oba mocno spadły po tym, gdy w sierpniu 2011 r. agencja S&P obniżyła rating USA. Wydarzenia na naszym rynku, w tym te polityczne, nie miały istotnego znaczenia dla notowań WIG. Bardzo blisko siebie oba indeksy podążały także przed i po wyborach z września 2005 r., wygranych przez PiS, gdy giełdy cieszyły się ze światowej hossy. Wyraźna rozbieżność pojawiła się na parę miesięcy przed wyborami z października 2007 r., które wygrała PO. O ile wcześniej WIG i MSCI EM szły łeb w łeb, o tyle w połowie sierpnia warszawski indeks złapał zadyszkę: zaczął poruszać się w trendzie bocznym, a indeks rynków wschodzących cieszył się hossą jeszcze do połowy października 2007 r., czego powodem mogły być wciąż wysokie ceny surowców, a firm tego typu w MSCI EM jest sporo.
W tym roku kilka tematów politycznych w różnym stopniu dotyka firm notowanych na GPW, głównie negatywnie, to m.in. zamrożenie cen energii, wzrost płacy minimalnej, zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS. Nie znamy jeszcze ostatecznego wpływu na GPW dokończenia reformy OFE. Pozytywnie na rynek wpłyną za to zapowiadane już wcześniej uruchomienie pracowniczych planów kapitałowych i bodziec fiskalny (programy socjalne), na którym skorzystać mogą banki, firmy handlowe i wszystkie korzystające ze wzrostu konsumpcji.
– Na razie nie widzę żadnych pomysłów, które miałyby realnie pogorszyć sytuację gospodarczą czy sytuację w którejś z branż w krótkim terminie. Może są one skrzętnie ukrywane, ale oficjalnie nikt nie ma w programie np. nałożenia dodatkowych obowiązków czy opłat na firmy, poza może podatkiem „cyfrowym", który akurat może się okazać dobrym pomysłem. Przeważa raczej chęć rozdania jeszcze większej kwoty z budżetu, co oczywiście nie jest dobre w długim terminie, ale w krótkim wspomaga popyt – mówi Marcin Materna, analityk Millennium DM.