Nie można wykluczać wrześniowej obniżki stóp przez Rezerwę Federalną, a członkowie FOMC liczą, że do końca 2025 r. pojawi się przestrzeń łącznie do pięciu cięć. W normalnych warunkach taka kombinacja mogła prowadzić do silnego wzrostu EUR/USD. Niemal tradycyjnie euro nie wykorzystało swojej szansy. Tym razem przeszkodziły turbulencje na rynku obligacji skarbowych w oczekiwaniu na przyspieszone wybory we Francji.

W niesprzyjającym otoczeniu EUR/PLN stopniowo dryfował na coraz wyższe pułapy, oddalając się na przeszło 3 proc. od majowych minimów. Ani strefa wokół 4,32, ani bariera 4,35 nie zdołały powstrzymać osłabienia złotego. Wzrostowy impet wciąż ma szansę wygasnąć w okolicach 4,37. Zbiegają się tam szczyt notowań z kwietnia oraz ważna 200-sesyjna średnia krocząca.

Atuty złotego, takie jak jastrzębio usposobiona RPP, dodatnie realne stopy procentowe, przyspieszająca dynamika PKB oraz szeroki strumień inwestycji zagranicznych, przejściowo zeszły na dalszy plan w obliczu strachu i odwrotu zarówno od rynków wschodzących, jak również walut i aktywów zależnych od postrzegania strefy euro. Gdy apetyt na ryzyko zacznie krzepnąć, czynniki te powinny ponownie sprowadzić kursy walut na niższe pułapy. Ale do końca czerwca może być jeszcze gorąco.

Bartosz Sawicki, analityk fintechu Cinkciarz.pl