Do poważnego starcia ubezpieczycieli z przedstawicielem Komisji Nadzoru Finansowego doszło w czasie IX Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń. Poszło o rekomendacje KNF w zakresie likwidacji szkód z polis komunikacyjnych.
– Naszym celem było ograniczenie ryzyka po stronie zakładów ubezpieczeń – przekonywał Krystian Wiercioch, wiceprzewodniczący KNF. Zapewniał, że rekomendacje są też przejawem troski o ich klientów. Wskazywał, że niektórzy ubezpieczyciele przy sprzedaży polis OC stosują praktyki generujące szybkie zyski. Polega to na oferowaniu niskich cen po to, by przyciągnąć klientów. To bije w jakość likwidacji szkód. KNF obawia się też, że w niektórych przypadkach ceny nie pokrywają kosztów, co grozi ubezpieczycielowi utratą rentowności sprzedaży polis OC. – To niebezpieczne dla całego rynku – mówił wiceszef KNF.
Zżymał się, że w oczach ubezpieczycieli winni związanego z rekomendacjami wzrostu cen polis OC są wszyscy dookoła, a więc KNF, ale też warsztaty samochodowe czy producenci aut. – Zachęcam do spojrzenia w lustro – mówił ubezpieczycielom. – Komisji zależy na tym, aby zakłady ubezpieczeń miały dodatni wynik na tych produktach – dodał.
– Pozwolę sobie nie zgodzić się ze słowami wiceprzewodniczącego KNF – stwierdził Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU. – Rekomendacje w zakresie likwidacji szkód pozbawiły nas kontroli nad kosztami, czyli tego, czego oczekują od nas ubezpieczeni. Benefity przeszły na drugą stronę – przekonywał.
Ta druga strona to warsztaty samochodowe i firmy holownicze. Zdaniem ubezpieczycieli po tym, jak w listopadzie rekomendacje wejdą w życie, będą one mogły zawyżać koszty napraw. I ani ubezpieczyciele, ani KNF nie będą mogły tego kontrolować. – Zapłacą za to ubezpieczeni, bo ceny polis OC wzrosną – przekonywał szef PIU.