21 proc. od początku roku, a przez ostatnich 30 dni 6 proc. straciły akcje AT&T, największego w Stanach Zjednoczonych operatora telekomunikacyjnego świadczącego usługi przewodowe. Walory Verizonu potaniały odpowiednio o 16 i 6 proc. Dziennik „The Wall Street Journal” uważa, że ma w tych spadkach udział.
9 lipca opublikował wyniki szeroko zakrojonego śledztwa, z którego wynika, że w Stanach Zjednoczonych jest infrastruktura kablowa z elementami ołowiu, pierwiastka szkodliwego dla zdrowia.
Notowania telekomów spadły najsilniej 17 lipca, gdy na materiał zareagowali finansiści. „WSJ” cytował m.in. Michaela Rollinsa z Citigroup, który obniżył wyceny AT&T i Frontier, pisząc, że temat „z dużym prawdopodobieństwem będzie ciążył akcjom i wycenom przynajmniej przez kilka miesięcy, a potencjalnie dłużej”. Nie chodzi tylko o złą prasę, ale i o możliwe roszczenia i działania legislatorów.
Sprawa ołowiu w infrastrukturze dotyczy tych przedsiębiorstw, które korzystają z sieci wybudowanej od końca XIX w. do roku 1960, nazywanych zbiorczo Ma Bell (od Bell Telephone Company, pierwszej sieci telekomunikacyjnej w USA, na której powstało AT&T).
W Polsce też jest jeszcze infrastruktura zawierająca ołów. Ten kłopot ma Orange Polska, następca prawny Telekomunikacji Polskiej, spółki będącej kontynuatorem państwowego przedsiębiorstwa Poczta Polska, Telegraf i Telefon. Spółka zapewnia jednak, że łącza w obudowie ołowianej to margines infrastruktury, która jest stopniowo wymieniana. – Naszą główną technologią sieciową są światłowody. Większość starych, miedzianych kabli należących do Orange Polska znajduje się w specjalnych duktach kanalizacyjnych lub jest zawieszona na słupach telekomunikacyjnych. Tych z ołowianą osłoną nie kładziemy od wielu dekad i na dziś mamy ich poniżej 3 proc., jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie kable miedziane, które jeszcze posiadamy w sieci – podaje Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska w odpowiedzi na nasze pytania.