Przychody wzrosły do 112 mln zł ze 104,2 mln zł. Strata netto skurczyła się do 1,15 mln zł, z 17,1 mln zł rok temu.
- Udało nam się powstrzymać erozję przychodów. Znacznej poprawie uległa też struktura sprzedaży. W I kwartale aż 92 proc. przychodów pochodziło ze zleceń na dostawę własnego oprogramowania i usług. Dzięki temu marża brutto na sprzedaży wzrosła do 20 proc. z 13 proc. rok wcześniej – wyjaśnia Norbert Biedrzycki, prezes Sygnity. Deklaruje, że w kolejnych kwartałach spółka powinna utrzymać marże na tym poziomie.
Pozytywnie na rentowność wpłynęło też dalsze ograniczenie zatrudnienia, które w poprzednim kwartale spadło o kolejne 256 osób. Grupa zatrudnia obecnie 1843 pracowników. Spółka wprowadziła też okresowe badania pracowników pod kątem ich przydatności w firmie. Koszty zarządu zmniejszyły się w I kwartale do 15 mln zł z 24 mln zł rok temu. Koszty sprzedaży zmalały o 1 mln zł do 7 mln zł. Sygnity chce dalej zmniejszać wydatki na ten cel.
– Scentralizowaliśmy zakupy, ponosimy też mniejsze koszty finansowe – wylicza Ilona Weiss, wiceprezes odpowiedzialna za finanse. Na koniec marca Sygnity nie korzystało z kredytów. Zadłużenie z tytułu obligacji, w większości długoterminowych, wynosiło 46 mln zł.
Według prezesa, prowadzona od roku restrukturyzacja firmy ma się ku końcowi. Do „załatwienia” została jeszcze sprawa ostatecznego uporządkowania grupy kapitałowej, m.in. wchłonięcia spółki zależnej Max Elektronik. Dlatego zarząd Sygnity przenosi swoją uwagę na działania prorozwojowe. – Z uwagą przyglądamy się rynkowi. Chcemy rozpoznać obszary rynku IT, które będą rosły najszybciej i na nich koncentrować swoją uwagę – tłumaczy Biedrzycki.