Kurs IMS we wtorek przed południem się nie zmienia. Jeden walor wyceniany jest na 3,4 zł. To oznacza ponad 51-proc. potencjał wzrostu względem wyceny, którą oszacował Dr Kalliwoda. Podkreśla on, że giełdowa grupa korzysta z rozwoju rynku marketingu sensorycznego. Jest w tej branży liderem i ma przewagi konkurencyjne. „W konsekwencji grupa jest w dobrej pozycji do tego, żeby nadal się rozwijać: nasze prognozy zakładają średni wzrost rzędu 30 lub więcej procent na poziomie klientów abonamentowych, przychodów i EBITDA w ciągu siedmiu kolejnych lat" – czytamy w raporcie.
Eksperci zakładają, że tegoroczne przychody IMS wyniosą ponad 48 mln zł, a w 2018 r. zbliżą się do 55 mln zł. Z kolei zysk netto może w tym okresie wynieść odpowiednio: 7,2 mln zł oraz 9,1 mln zł. To przekłada się na wskaźniki ceny do zysku rzędu: 15,9 oraz 12,5. Zdaniem ekspertów obecnie akcje IMS są mocno niedowartościowane.
Polityka dywidendowa spółki zakłada, że dla akcjonariuszy będzie ona przeznaczać minimum 60 proc. skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej za dany rok obrotowy. Grupa zakłada dalszy rozwój organiczny i przez przejęcia. Nie wyklucza powrotu do rozmów z udziałowcami Pixel Inspiration, jeśli będzie taka okazja.
- Ale bardzo uważnie obserwujemy polski i przede wszystkim europejski rynek. Jest na nim więcej ciekawych podmiotów – mówił w niedawnej rozmowie z Parkietem wiceprezes Piotr Bielawski. Podkreślał, że spółka jest zadowolona z Mood Factory, czyli firmy, którą przejęła w zeszłym roku. Dzięki niej może sprawniej docierać do mniejszych klientów. – Ta spółka obsługuje już około 350 lokalizacji w modelu abonamentowym i notuje z tego tytułu miesięczne przychody na poziomie około 80 tys. zł – wskazywał.