Gaz łupkowy nam nie ucieknie

Rozmowa dnia z... Maciejem Owczarkiem, prezesem poznańskiej grupy energetycznej Enea

Aktualizacja: 17.02.2017 00:39 Publikacja: 07.03.2012 12:03

Gaz łupkowy nam nie ucieknie

Foto: Archiwum

Co jakiś czas powracają spekulacje dotyczące możliwości przejęcia przez Eneę kopalni Bogdanka. Czy taki scenariusz wciąż jest realny?

Bogdanka w chwili obecnej jest przede wszystkim naszym partnerem biznesowym – głównym dostawcą węgla do Elektrowni Kozienice, związanym z nami wieloletnimi umowami na dostawy paliwa, także dla potrzeb nowo budowanego bloku.

Jakie spółki chcecie więc przejmować?

Inwestujemy w farmy wiatrowe, docelowo chcemy mieć 250–350 MW ze źródeł wiatrowych i 40–60 MW mocy zainstalowanych ze źródeł biogazowych. To minimum, jakie planujemy uzyskać do 2020 roku. Nie chcemy ich budować i nie mamy do tego kompetencji, dlatego szukamy obiektów, które moglibyśmy przejąć. Interesują nas również te zlokalizowane za granicą, nie wykluczamy inwestycji w elektrownie słoneczne. Jeśli zaś chodzi o pozyskiwanie surowców, to w przeszłości kilka kopalni węgla było w kręgu naszych potencjalnych zainteresowań, np. kopalnia w Koninie. Ostatecznie Enea nie posiada własnych zasobów tego paliwa. Z naszej perspektywy istotne byłoby tanie źródło dostaw biomasy do Polski, zwłaszcza że sporo jej wykorzystujemy w instalacji do współspalania w Kozienicach.

Resort skarbu nie wyklucza, że może poszukać nowego nabywcy na gdańską Energę – zamiast PGE kupującym mogłaby być Enea. Wkrótce na giełdę ma wejść ZE PAK. Do sprzedania jest także połowa udziałów w PGE Elektrowni Opole. Myślicie o zaangażowaniu w te spółki?

Cały czas analizujemy otoczenie rynkowe i przyglądamy się wielu spółkom. W strategii na najbliższe lata mamy zapisany rozwój mocy wytwórczych, może on się odbywać zarówno poprzez budowę siłowni, jak i przejmowanie już gotowych obiektów. ZE PAK czy elektrownia w Opolu nie znajdują się w kręgu naszego zainteresowania.

W Kozienicach budujecie duży blok węglowy. Czy to wciąż najbardziej opłacalny typ elektrowni? A może bierzecie pod uwagę także inwestycje w moce wytwórcze oparte na innych paliwach?

W Polsce 96 proc. wytwarzanej energii pochodzi z węgla. Jeśli chcemy zachować bezpieczeństwo energetyczne, nie możemy całkowicie wycofać się z elektrowni węglowych. Jednocześnie rynek paliw również się zmienia. Nie można wykluczyć, że drogie dziś paliwa, np. gaz, w przyszłości będą tańsze i bardziej dostępne. Na tym właśnie polega specyfika i trudność naszej branży. Już dziś musimy decydować o opłacalności inwestycji, które będą działały za 20 lat. To bardzo trudne zadanie, dlatego wiele naszych decyzji jest obarczonych ryzykiem. Najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest więc dywersyfikacja źródeł wytwarzania. Gaz jest dziś surowcem drogim i na budowę elektrowni gazowych mogą sobie pozwolić tylko ci, którzy mają do niego dostęp.

Taki blok mieliście budować wspólnie z PGNiG w Elektrowni Kozienice, ale pomysł nie wypalił. Czy to znaczy że Enea nie ma już w planach bloków gazowych?

Nigdy nie zakończyliśmy rozmów w tej sprawie z PGNiG. Co więcej, rozważamy wspólnie budowę nie jednego, ale kilku bloków gazowych. Mamy w planach kolejny blok w Kozienicach i niewykluczone, że będzie to blok gazowy. Na decyzję mamy jednak sporo czasu.

To może Enea przyłączy się także do sojuszu, jaki z PGNiG zawarły PGE i Tauron w celu wspólnego poszukiwania gazu łupkowego?

Poszukiwaniem gazu zajmują się wyspecjalizowane firmy, których jest w naszym kraju bardzo dużo i nie są to tylko państwowe spółki. Rozważamy różne scenariusze, ale na razie nie przywiązujemy się do żadnego z nich. Moglibyśmy np. włączyć się już na etapie poszukiwań lub później, kupując tanie źródło surowca. Z tą decyzją również się nie spieszymy.

Nie obawia się pan, że wkrótce rynek tych najbardziej perspektywicznych koncesji będzie już zajęty, skorzystają na tym PGE i Tauron, którzy podjęli decyzję dużo wcześniej, a Enea pozostanie z niczym?

Byłoby nierozsądne, gdybyśmy w ogóle nie brali pod uwagę udziału Enei w rynku gazu łupkowego. Jest to potencjalna szansa zarówno dla polskiej energetyki, jak i dla polskiej gospodarki. Na rynku jest bardzo wielu graczy, a my nie wykluczamy żadnego scenariusza.

Ale minister skarbu wyraźnie zaznaczył, że preferuje państwowe sojusze. Jeśli nie sojusz z PGNiG, to pozostaje jedynie Orlen albo Lotos.

Tak wskazywałaby logika, ale żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

Tymczasem przedłuża się proces wyboru generalnego wykonawcy waszej kluczowej inwestycji w Kozienicach. Czy opóźni to termin uruchomienia bloku?

Harmonogram inwestycji jest bardzo bezpieczny. Został tak skonstruowany, by ewentualne przesunięcia w czasie procesu rozstrzygania przetargu, nie wpłynęły na planowaną datę uruchomienia nowego bloku, która przypada na 2016 r. Termin składania ofert został przesunięty o 1,5 miesiąca na prośbę wykonawców ze względu na konieczność dostosowania ofert do naszych wymogów technicznych, mających na celu wykluczenie materiałów o wątpliwej jakości.

Chodzi o stal T-24? Z jej spawaniem mają problemy polskie firmy budujące elektrownie w Europie.

Tak. Jesteśmy zdania, że skoro użycie tego materiału do budowy kotłów energetycznych budzi tak wiele wątpliwości w branży i skoro nie ma pewności, że jej parametry są najlepsze spośród dostępnych na rynku, to należy z niej zrezygnować. Nie możemy sobie pozwolić na podejmowanie takiego ryzyka przy realizacji najważniejszej dla nas inwestycji, jaką jest budowa bloku w Kozienicach.

Realnym ryzykiem są natomiast możliwe protesty ekologów, którzy mogą wstrzymać budowę kolejnej siłowni opalanej węglem. W przypadku największego tego typu projektu w naszym kraju, realizowanego przez PGE w Opolu, przeciwnicy węglowych bloków doprowadzili do uchylenia decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Historia może się powtórzyć?

Wraz ze zwiększającą się liczbą inwestycji w energetyce rośnie aktywność organizacji ekologicznych. Jesteśmy pewni, że uzyskana przez nas decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia w Kozienicach jest wydana w sposób prawidłowy. Jestem przekonany, że sytuacja, z jaką mamy do czynienia w Opolu, u nas się nie powtórzy.

Inwestycję chcecie sfinansować ze środków pozyskanych z emisji obligacji o wartości około 5 mld zł. Pierwsza transza miała ruszyć w I kwartale. Tak się stanie?

Przesunięcie terminu rozstrzygnięcia przetargu odsuwa również w czasie datę emisji pierwszej transzy obligacji. Wstępnie deklarowaliśmy uruchomienie programu emisji obligacji na poziomie 5 mld zł. Ta kwota może się zmienić w zależności od oferty danego banku czy też terminu realizacji projektu. Nie zapominajmy, że Enea miała na koniec trzeciego kwartału ubiegłego roku 3 mld zł nadpłynności. Te środki zostaną przeznaczone właśnie na inwestycje. Nie jest naszą intencją przechowywanie ich na koncie, choć z pewnością nadpłynność wpływa pozytywnie na nasze oceny ratingowe.

Inwestycje Enei w 2011 r. miały pochłonąć 1,6 mld zł. Czy to się udało?

W dużej mierze tak. W roku ubiegłym zrealizowaliśmy kilka ważnych dla nas projektów. Przede wszystkim przejęliśmy większościowy pakiet udziałów w Elektrociepłowni Białystok, kupiliśmy farmę wiatrową w Darżynie i kolejną w miejscowości Bardy. Te inwestycje poprawiły naszą sytuację na rynku. Myślę, że tegoroczne wydatki będą na podobnym poziomie. W dłuższej perspektywie na pewno będziemy chcieli przejmować kolejne aktywa. Jeśli na rynku pojawi się dobra i atrakcyjna dla nas oferta, np. zakupu farmy wiatrowej o dużej mocy, to będziemy chcieli z niej skorzystać. Byłby to koszt rzędu setek milionów złotych.

Nawet jeśli wejdą w życie proponowane przepisy dotyczące odnawialnych źródeł energii, które nie są korzystne m.in. dla farm wiatrowych?

Bez wątpienia proponowany projekt ustawy nie faworyzuje odnawialnych źródeł energii, a przynajmniej nie wszystkie z nich. W Polsce powstaje coraz więcej mocy z tych źródeł, co oznacza, że obowiązujące przepisy nie są złe, wymagają ewentualnie drobnych poprawek. Na razie nie planujemy przekształcać i weryfikować naszej strategii pod kątem zmian, które pojawiły się w proponowanym projekcie ustawy.

Jest szansa, że Polska spełni unijne zalecenie i do 2020 roku będzie co najmniej 15 proc. energii elektrycznej produkować ze źródeł odnawialnych? Zwłaszcza że w najbliższych latach powstaną ogromne bloki węglowe.

Nowe bloki powstają w miejsce starych i wysłużonych, które do tego czasu będą wyłączone z produkcji. Natomiast sukcesywnie uruchamiane są nowe farmy wiatrowe i biogazownie, choć moce tych ostatnich są zazwyczaj niskie. Jeśli tempo powstawania nowych odnawialnych źródeł energii utrzyma się na tym poziomie, to w 2020 roku będziemy blisko założonego celu. Wymaga to jednak większej koncentracji od wszystkich wytwórców energii.

Prezes tnie koszty

Maciej Owczarek zarządza poznańską grupą Enea od czerwca 2009 r. Wcześniej przez wiele lat związany był z Telekomunikacją Polską. Za jego prezesury w energetycznej spółce ruszył program optymalizacji kosztów, który ma przynieść co najmniej 190 mln zł oszczędności do końca 2013 r. Spółka wdrożyła też program inwestycyjny, obejmujący m.in. budowę bloku węglowego w Kozienicach za 1,3 mld euro.

Surowce i paliwa
JSW widzi zagrożenia finansowe, ale chce je minimalizować
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Surowce i paliwa
Nowa instalacja Orlenu na Litwie powstaje w bólach
Surowce i paliwa
KGHM o wydobyciu soli w okolicach Pucka zdecyduje w przyszłym roku
Surowce i paliwa
Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o zapasach gazu
Surowce i paliwa
Orlen ruszył z wiosenną promocją na stacjach paliw
Surowce i paliwa
Firmy szykują się na różne scenariusze