W piątek w Karpaczu rusza konferencja WallStreet. To nadal jest święto inwestorów indywidualnych czy może już bal na „Titanicu"?
Na pewno nie jest to bal na „Titanicu". Moment faktycznie jest teraz trudny, bo na rynku dzieje się nie najlepiej. Moim zdaniem jest to wypadkowa trzech czynników: przede wszystkim na rynku wtórnym mamy istotny spadek obrotów. O ile I połowa 2017 r. była bardzo dobra pod względem aktywności inwestorów, tak teraz obroty na rynku sięgają 700–800 mln zł na sesję, co nie jest jakimś nadzwyczajnym wynikiem. Po drugie mamy słaby rynek IPO, a do tego wszystkiego dochodzą jeszcze problemy dużej spółki windykacyjnej. Dużo mówi się w tym przypadku o obligatariuszach, natomiast trzeba też pamiętać, że problemy mają także jej akcjonariusze. Jak więc widać, dla inwestora indywidualnego moment nie jest łatwy. Nadużyciem oczywiście byłoby także mówienie o zmierzchu klientów detalicznych na GPW. Impuls dla rynku może przyjść z reformy emerytalnej. Gdyby faktycznie udało się wdrożyć w życie pracownicze plany kapitałowe w obecnie proponowanej formie, to moim zdaniem byłby to bardzo mocny sygnał dla rynku, porównywalny nawet z efektem OFE. My jedziemy na WallStreet przekonywać, że w długim terminie warto inwestować, a także chcemy przy tej okazji pokazać nowocześniejsze oblicze naszej firmy. Jesteśmy bowiem nie tylko specjalistami na rynku obligacji. Mamy ciekawe pomysły również dla inwestorów, którzy chcą handlować akcjami. Bardzo wierzymy w bezpośredni kontakt z inwestorami. Robiliśmy nie tak dawno spotkania InwestStory we wszystkich miastach, w których mamy punkty obsługi klienta. Wypadło to dość dobrze. Pomaga to nam nie tylko w budowaniu marki, ale także nawiązywaniu bezpośrednich relacji z inwestorami. WallStreet traktujemy jako spotkanie z elitą inwestorów indywidualnych, którzy chcą spędzić weekend z rynkiem kapitałowym.
Dużo mówi się właśnie o długoterminowym oszczędzaniu. Czy nie jest to mit i dzisiaj rynek to przede wszystkim spekulanci?
Jeśli popatrzymy historycznie na te obszary, w których inwestorzy byli najbardziej aktywni, to okazuje się, że są to rynki najbardziej spekulacyjne, czyli rynek kontraktów na WIG20 czy forex. To są rynki do szybkiego zarabiania. Wydaje mi się jednak, że inwestorzy mają coraz większą świadomość, jeśli chodzi o długoterminowe oszczędzanie. Wielu z nich już teraz dzieli portfel na aktywa, którymi nadal aktywnie obraca, i na takie, które nie służą do spekulacji.
Produkty, które powinny wspierać długoterminowe oszczędności – mam tutaj na myśli IKE i IKZE – raczej jednak nie cieszą się zbytnim powodzeniem i to mimo ich zalet podatkowych.