Jednocześnie przyznał, że przed rynkiem pracy jest jeszcze długa droga, zanim powróci on do normalności. W opinii szefa FED widać też perspektywy spadku inflacji. Ben Bernanke odniósł się też do kwestii wzrostu amerykańskiego deficytu, nazywając to niebezpiecznym precedensem. W reakcji na słowa Bena Bernanke spadły rentowności obligacji rządu USA, ale dolar stracił nieznacznie.
Jak, zatem interpretować te słowa? W zasadzie większość z nich jest zbieżna z tym, co usłyszeliśmy na zeszłotygodniowej konferencji prasowej po posiedzeniu FED. Niemniej Ben Bernanke nieco bardziej nakreślił dzisiaj warunki, jakie muszą zaistnieć, aby bank centralny zaczął poważnie rozważać program kolejnej rundy skupu aktywów (QE3). To pogorszenie się sytuacji w strefie euro – inwestorom pozostaje, zatem uważnie obserwować losy Grecji, Portugalii a także nowego paktu fiskalnego, jaki będzie adaptowany w poszczególnych miesiącach.
Tyle, że w krótkim okresie nie ma to większego przełożenia na układ sił na rynku. Dzisiaj wieczorem kalendarz jest już pusty – pozostaje, zatem śledzić dalsze wydarzenia z Grecji, a także pomału pozycjonować się pod jutrzejsze dane Departamentu Pracy USA o godz. 14:30. Informacje o tym, że w poniedziałek ma mieć miejsce specjalne spotkanie Eurogrupy ws. pomocy dla Grecji, pokazuje, że na rynku widać coraz większą determinację, aby szybko „zamknąć" temat. Tyle, czy to wystarczy?
Na ujęciu 4-godzinowym wykresu EUR/USD można zawęzić pasmo wahań wskazując strefę popytową na 1,3075-1,3120, a podażową 1,3175-1,3213. Biorąc pod uwagę, że zwyczajowo rynek się wycisza przed publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy, scenariusz, iż rynek pozostanie teraz pomiędzy w/w przedziałami może być realny.
Opracował: