W efekcie cena znalazła się najniżej od niemal pięciu miesięcy. Metal pozostawał pod presją rosnącego dolara, który zaliczył najlepszy tydzień w tym roku. Inwestorzy czekają również na posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej oraz jej projekcje odnośnie do inflacji w przyszłości.
To trzeci spadkowy tydzień z rzędu i zarazem drugi najsłabszy wynik w tym roku. Złoto tym samym znalazło się poza kanałem 1285–1265, który w ostatnich miesiącach wyznaczał obszar notowań kursu. Z punktu widzenia analizy technicznej złamanie dolnej linii otwiera drogę do dalszych spadków. Wydaje się jednak, że potencjał do większej przeceny jest raczej ograniczony. Jeśli niekorzystny trend się utrzyma, najbliższym przystankiem jest pułap 1210–1215 dolarów za uncję. Nie wydaje się, żeby dalsze spadki były w obecnych warunkach prawdopodobne.
Mocniej, bo aż o 3,7 proc. potaniało w minionym tygodniu srebro. W efekcie cena spadła do 15,8 dolara za uncję i osiągnęła najniższy poziom do lipca tego roku. Wynik srebra można uznać za całkiem dobry, jeśli spojrzy się na wykres platyny. Ta straciła aż 5,7 proc. i kosztowała na koniec tygodnia 887 dolarów. Metal zbliżył się tym samym do minimów z 2016 roku. Mocniejszej przecenie oparł się tylko pallad, jednak również i ten potaniał 1,4 proc., zamykając tydzień w cenie 1008 dolarów.
Podczas gdy metale szlachetne zmierzały w kierunku kilkumiesięcznych minimów, w siłę rósł amerykański dolar. U.S. Dollar Index wzrósł w tym czasie do niemal 94 punktów, kończąc tym samym najlepszy tydzień w całym roku. To skutkowało spadkami na rynkach metali szlachetnych, które cechują się ujemną korelacją do waluty USA.
Dolar rósł na bazie wydarzeń z krajowego podwórka. Początek tygodnia przyniósł reakcję na zatwierdzenie przez Senat projektu reformy podatkowej Donalda Trumpa oraz składu komisji, która będzie konsolidować wersję z Izby Reprezentantów w finalny projekt. Celem republikanów jest zamknięcie prac jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Oprócz tego Kongres zatwierdził ustawę podwyższającą limit zadłużenia, dzięki czemu sektor rządowy będzie mógł pracować do przerwy świątecznej, unikając przestoju w sektorze publicznym.