Przyzwyczailiśmy się do niskich stóp. Naturalne wydaje się, że ceny na rynku nieruchomości podążają tylko w jednym kierunku – w górę. Wzrost świadomości ekonomicznej społeczeństwa następuje z każdym rokiem. Wydaje się jednak, że tak jak wiele osób zaciągających kredyty denominowane we frankach kilkanaście lat temu nie zastanawiało się, jak będzie wyglądała spłata kredytu przy innym kursie walutowym, tak i prawdopodobnie dzisiaj wielu się nie zastanawia, jak będzie wyglądała spłata nowo zaciągniętego kredytu złotówkowego, gdy WIBOR będzie wynosił 2,5 proc. albo 4 proc. zamiast 0,1 proc. Osobiście trudno mi uwierzyć w WIBOR na poziomie 4 proc., ale czy jest to niemożliwe? Oczywiście przy zaciąganiu kredytu podpisuje się te dziesiątki kartek papieru z wszystkimi wyliczeniami i symulacjami, jak wzrosną obciążenia ratalne po wzroście stóp, ale czy ktoś to tak naprawdę czyta i nad tym się zastanawia? Teoria finansów mówi, że wzrost stóp procentowych powoduje spadek cen aktywów, gdyż przyszłe przepływy pieniężne dyskontujemy wyższą stopą. Jeśli rzeczywiście ostatnia podwyżka stóp jest tylko początkiem dłuższego cyklu, to w najbliższych latach będziemy mieć możliwość sprawdzenia, czy praktyka pokrywa się w tym wypadku z teorią. W tym kontekście najciekawsze wydaje się zachowanie rynku nieruchomości i giełdy.