LPP planuje w tym roku zwiększyć powierzchnię handlową netto o 11-13 proc., czyli o 90 tys. mkw. (w całym 2015 r. urosła o 17 proc., do 843 tys. mkw.). To nieco mniej niż planowane wcześniej 13-15 proc. - Poprzednie plany były mniej konkretne, bardziej życzeniowe. Te najnowsze są bardziej realne, oparte w większości na podpisanych już umowach. Mniejszy wzrost wynika głównie z wolniejszego rozwoju na Bliskim Wschodzie, gdzie nasz partner franczyzowy z powodu sytuacji geopolitycznej zdecydował na nieco wolniejszy rozwój - mówi Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.
LPP zamierza w latach 2017-2018 wrócić do wzrostu powierzchni w tempie około 15 proc. Celem będą te kraje, w których firma już jest obecna. Łączna wartość inwestycji LPP w tym roku wyniesie 370 mln zł (spadek o 24 proc.), z czego na otwarcia sklepów przypadnie 290 mln zł (mniej o 26 proc., co wynika z większej liczby otwarć sklepów franczyzowych). 60 mln zł pochłonie rozbudowa centrali firmy w Gdańsku, która będzie kontynuowana w 2017 r., kiedy budynek zostanie oddany do użytku i wydatek na ten cel wyniesie kolejne 60 mln zł. W tym roku planowane są otwarcia sklepów franczyzowych w trzech nowych krajach: ZEA, na Białorusi i w Kazachstanie. Firma będzie kontynuować rozwój w Niemczech i planuje 10-proc. wzrost powierzchni w Rosji.
Sprzedaż ma się poprawić
LPP liczy w tym roku dwucyfrowego wzrostu sprzedaży, wyższego od zakładanego na 11-13 proc. wzrostu powierzchni handlowej. Odzieżowy gigant zakłada, że sprzedaż porównywalna w Polsce w tym roku wzrośnie w jednocyfrowym tempie. - Okolice 5 proc. byłyby zadowalające - mówi wiceprezes. W IV kwartale rynek polski i niemiecki były jedynymi, gdzie firma zanotowała spadek tego wskaźnika. Również w całym roku był on pod presją w Polsce, która wciąż jest głównym rynkiem LPP (stanowi 60 proc. przychodów). LPP zakłada utrzymanie w tym roku marży brutto na poziomie zbliżonym do tego z 2015 r. (wyniosła 53,5 proc., po spadku o 5,1 pkt). - Głównym zagrożeniem jest umocnienie dolara i konkurencja na rynku - mówi Lutkiewicz.
Zarząd przyznaje, że wysoka presja konkurencyjna w Polsce wciąż się utrzymuje. W poprzednich latach, kiedy dolar drożał, byliśmy w stanie zrekompensować ten efekt poprzez podniesienie cen. Teraz nie możemy tego zrobić ze względu na wysoką i bardzo silną konkurencję na polskim rynku ze strony dużych graczy takich jak Inditex i H&M, ale także ze strony platform internetowych - mówi Lutkiewicz.
Koszty już nie spadną
W IV kwartale koszty SG&A (ogólne, zarządu i administracji) w przeliczeniu na mkw. spadły „tylko" o 10 proc., wobec średnio 15 proc. w całym roku. To pokazuje, że firmie będzie trudno nadal zmniejszać koszty. - W 2015 r. koszty były rekordowo niskie, ten rok tak dobry już nie będzie. Spodziewamy się jednocyfrowego wzrostu kosztów na mkw. - mówi Lutkiewicz. Wprawdzie koszty czynszów, stanowiące połowę kosztów sklepowych, będą spadać, ale spółka widzi presję na wynagrodzenia, nie tylko w Polsce (wynagrodzenia stanowią jedną czwartą kosztów sklepów). - To czynnik, który nie pozwoli na obniżkę kosztów w tym roku. Koszty personelu mogą wzrosnąć o kilkanaście, więc pomimo spadku kosztów czynszów, łączne koszty nie spadną - dodaje.