Inwestorzy indywidualni w ostatnim czasie uaktywnili się z powodu IPO Żabki. Dzisiaj chyba jednak można mówić o rozczarowaniu ofertą?
Myślę, że są to uprawnione opinie. Ze strony GPW czy też oferenta można oczywiście mówić o sukcesie, bo IPO przyciągnęło inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych. Deklaracje innych firm pokazują, że Żabka otworzyła też nieco rynek IPO. Pozostaje liczyć, że kolejni debiutanci wyciągną wnioski, jeśli chodzi o potencjalne wyceny, co teoretycznie daje większą szansę na bardziej udane debiuty. Żabka co prawda otworzyła debiutancką sesję na plusie, ale później było gorzej, a z pewnością spodziewano się więcej.
Czytaj więcej
Od 28 października do 22 listopada potrwa główny etap Parkiet Challenge. Później tydzień dogrywki, a 4 grudnia na GPW wielki finał rywalizacji. Na zwycięzcę czeka 20 tys. zł oraz Hyundai Santa Fe do dyspozycji przez tydzień. Do gry można dołączyć na gra.parkiet.com.
Przebudzenie rynku IPO z perspektywy inwestorów indywidualnych okazało się średnio udane. Na rynku wtórnym też ostatnio sytuacja nie wygląda zbyt optymistycznie. Czy nasza giełda to nie rynek rozczarowań?
Na pewno nie jest to rynek łatwy, jak zresztą większość emerging markets. Mimo że jedna z agencji kilka lat temu awansowała nas do grona rynków rozwiniętych, to jednak trudno w pełni uznać, że faktycznie jesteśmy takim rynkiem. Wydaje się, że jednak nadal bardziej przypisuje się nas do grona rynków rozwijających się, a to ma swoje konsekwencje. Na pewno jednak na GPW da się zarabiać. Patrząc na ostatnie kilkanaście miesięcy czy też to, co działo się w okresie covidowym, liczba milionerów z tytułu inwestowania na giełdzie mocno się zwiększyła. Okazje do zarobku więc są, chociaż epizodycznie. Tym różnimy się chociażby od rynku amerykańskiego, gdzie można w zasadzie kupić akcje i o nich zapomnieć na dłuższy okres, a później czerpać z tego tytułu zyski. Poza tym trzeba pamiętać, że na naszym rynku wciąż za zdecydowaną większość obrotów odpowiadają inwestorzy zagraniczni, co również charakteryzuje rynki wschodzące. Od nastawienia tej grupy zależy jak będą się zachowywały nasze indeksy.
Patrząc na nasz rynek przez pryzmat dwóch lat można mówić o hossie. Kluczowy jest więc tzw. timing?
Faktycznie ostatnie dwa lata były na GPW bardzo udane. Główne indeksy zyskały na wartości kilkadziesiąt procent. Też zwróciłbym uwagę na fakt, że w przypadku naszego głównego indeksu WIG20 powoli dochodzi w nim do zmiany strukturalnej. Spółki prywatne zaczynają wypychać te, w których udział ma Skarb Państwa. Jeśli ten trend byłyby kontynuowany to jest szansa, aby nasz rynek w tym dłuższym terminie również nabrał bardziej prowzrostowego charakteru. Też trzeba pamiętać, że na naszym parkiecie wciąż jest względnie tanio, nawet w relacji do niektórych rynków wschodzących, co również jest naszym atrybutem. To powoduje, że inwestorzy nadal interesują się naszym rynkiem. Wspomniany tzw. timing jest oczywiście jednym z ważniejszym elementów inwestycji. Polski rynek kapitałowy jest jaki jest, ale ma też przed sobą perspektywy i musimy o niego dbać. Nie możemy go zostawić tylko na łaskę kapitału zagranicznego.