Komputerowy wirus o nazwie "Goner", zawieszający komputer i kasujący zgromadzone na twardym dysku pliki, jest najgroźniejszy po krążącej po sieci w tym roku pluskwie "Iloveyou" - twierdzą specjaliści z firmy MessageLabs. Od kilku dni przysparzał on kłopotów Amerykanom i Europejczykom, w środę pojawił się w Azji. Producenci oprogramowania twierdzą, że może to być najniebezpieczniejsza z dotąd wykrytych form wirusa. Przychodzi pocztą elektroniczną w postaci załącznika udającego wygaszacz ekranu do listu zatytułowanego "Hi" zawierającego angielski tekst wewnątrz: "How are you? When I saw this screen saver, I immediately thouth about you I am in a harry (sic), I promise you will love it". Po kliknięciu wirus rozsyła się do wszystkich osób, których adresy znajdują się w książce, próbuje zamknąć aktywne programy i wykasowuje niektóre z plików systemowych - w tym także oprogramowanie zabezpieczające. Według firmy Internet Security Systems, jedną z grup najbardziej narażonych na atak "Gonera" są posiadacze Outlooka 2002. Do wtorku wieczorem w USA odnotowano setki tysięcy przypadków "zarażenia" wirusem. Eksperci ostrzegają, że również osoby korzystające z systemów komunikacyjnych ICQ i IRC mogą liczyć się z atakiem "Gonera".