Wśród firm, które nie ukrywają, że korzystają z pomocy naukowców przy opracowywaniu scenariuszy katastrof i ich wpływu na kondycję finansową branży ubezpieczeniowej, znajdują się m.in. szwajcarski Swiss Re i niemiecki Munich Re. Ich eksperci od oceny ryzyka dzień w dzień śledzą wiadomości z całego świata, by móc oszacować koszty ewentualnych odszkodowań po wystąpieniu ogromnych klęsk żywiołowych.
Niezbędna ocena
każdego ryzyka
Choć poczynania te wydają się irracjonalne, to nikt problemu nie bagatelizuje. Jak twierdzą przedstawiciele Munich Re, wystarczy tylko zdać sobie sprawę, że ewentualne uderzenie meteorytu w którąś ze światowych metropolii może kosztować towarzystwa ubezpieczeniowe znacznie więcej niż zniszczenie gmachów World Trade Center w Nowym Jorku. Według najnowszych szacunków, atak terrorystyczny z 11 września ub.r. zmusił branżę ubezpieczeniową do wypłacenia największych w historii odszkodowań sięgających łącznie ok. 58 mld dolarów.
- Przed tragicznymi wydarzeniami z 11 września 2001 roku opinia publiczna nie traktowała poważnie katastroficznych wizji. Teraz to się zmieniło i nasza praca dla Munich Re nie wzbudza już ironicznego uśmiechu - mówi, cytowany przez agencję Bloomberg, Ernst Rauch, geofizyk pracujący dla tego niemieckiego towarzystwa. Przewodzi on grupie 20 naukowców (m.in. hydrologów, geologów i meteorologów) oceniających ryzyko wystąpienia różnych klęsk żywiołowych. Ernst Rauch przypomina, że przed 11 września nikomu nie przyszło do głowy, że terroryści mogą zniszczyć największy nowojorski budynek, wykorzystując do tego porwane samoloty pasażerskie.