16 deweloperów z rynku kapitałowego w I kwartale sprzedało 5038 lokali. To o prawie 16 proc. mniej niż rok wcześniej, kiedy rynek korzystał jeszcze z „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” (konwersja rezerwacji na umowy deweloperskie, a tak większość notowanych spółek rozpoznaje sprzedaż). To również o 2,1 proc. więcej niż kwartał wcześniej. Patrząc na wykres, widzimy, że obecne spowolnienie przybrało bardziej formę stabilizacji na obniżonym poziomie niż mocnego spadku i szybkiego odbicia.
Tyle cała grupa firm, bo poszczególni deweloperzy wyniki i dynamiki mieli tradycyjnie bardzo zróżnicowane. Jeśli chodzi o dużych graczy, Dom Development utrzymał wysoki pułap, podpisując ponad 1 tys. umów, cuglami szarpnięto w Develii. Z drugiej strony z wciąż małą na tle wcześniejszych lat sprzedażą borykały się Robyg i Atal – ta druga firma miała za sobą najsłabszy kwartał od lat.
Powód spowolnienia jest jasny: wysokie stopy, mała dostępność kredytu i brak rządowego dopalacza, który tak napędził sprzedaż w 2023 r.
– Ciągle drogi kredyt i brak programów wsparcia kredytobiorców musiały zaowocować spadkiem sprzedaży. Do tego doszły inne czynniki: stabilizacja, a w niektórych miastach nawet spadki, cen najmu, odpływ popytu inwestycyjnego za granicę, niepewność co do gospodarki, malejąca dostępność gruntów inwestycyjnych w największych miastach – wylicza Tomasz Puzyrewicz, dyrektor departamentu emisji obligacji w DM Navigator. – Deweloperzy wolą przy tym, co było też widoczne w poprzednich okresach, bronić cen niż wielkości sprzedaży – zaznacza.