Liczymy, że wkrótce będzie ogłoszony, a do końca listopada rozstrzygnięty, przetarg na zakup części majątku huty"- powiedział w środę PAP Jerzy Podsiadło, prezes holdingu Polskie Huty Stali (PHS) SA, który chce przejąć walcownię. Jeżeli uda się zamknąć procedury do końca listopada, zarząd PHS będzie starał się uruchomić produkcję w Baildonie jeszcze w tym roku. Prezes Podsiadło przyznał jednak, że kwestie technologiczne oraz okres zimowy prawdopodobnie przesuną rozpoczęcie produkcji na przyszły rok. W pierwszym etapie będą tam produkowane wyłącznie pręty zbrojeniowe. Wsad dostarczy należąca do PHS Huta Katowice. Formalnie walcownia będzie własnością spółki, należącej do PHS. Podsiadło zapowiedział, że holding zamierza wprowadzić do tej spółki partnera, który wniósłby gotówkę. Dodał, że raczej nie będzie to prywatny inwestor. Nieoficjalnie wiadomo, że koszt części majątku huty, którą zamierza kupić PHS, to około 40-50 mln zł. Zakup miałby być w części sfinansowany z kredytu, zaciągniętego lub gwarantowanego przez PHS. W tej sprawie trwają rozmowy z ING Bankiem Śląskim, jednym z głównych wierzycieli upadłej huty. Bank deklarował wcześniej finansowanie projektu, jeśli uzna go za wiarygodny ekonomicznie. Deklarację, której efektem ma być uruchomienie walcowni, podpisano w Katowicach w połowie czerwca. Jej sygnatariuszami byli wojewoda śląski, syndyk upadłej huty, PHS, wchodząca w jego skład Huta Katowice, należąca do niej spółka HK Long (to ona formalnie ma kupić walcownię i zmienić nazwę na PHS Baildon) oraz ING Bank Śląski. Według Podsiadły projekt jest dobrze skalkulowany ekonomicznie, a jego realizacja nie tylko pozwoli na odzyskanie części miejsc pracy w hucie, ale także wzmocni PHS. Docelowo holding chciałby również przejąć linię ciągłego odlewania stali w Baildonie i uruchomić walcowanie stali jakościowych w hucie. Zadłużona na ponad 500 mln zł katowicka Huta Baildon SA ogłosiła upadłość w połowie maja ubiegłego roku. Najwięksi wierzyciele to ZUS, Skarb Państwa oraz banki. W procesie upadłościowym swoje miejsca pracy zachowało ok. 20 proc. spośród blisko tysiąca pracowników huty. Pozostali odeszli, w części korzystając z osłon socjalnych. Przez ponad miesiąc w zakładzie trwała głodówka protestacyjna. Ogłaszane przez syndyka przetargi na sprzedaż przedsiębiorstwa w całości lub jego produkcyjnej części nie spotkały się z zainteresowaniem inwestorów. Przejęciem walcowni Baildonu interesowała się m.in. czeska Huta Trzyniec, jednak jej zarząd uznał za zawyżoną wycenę wartości produkcyjnej części zakładu. Wartość całej huty wyceniono początkowo na 235,6 mln zł.
(PAP)