Uwaga! Zły windykator!

Zawód windykatora nie cieszy się w Polsce specjalnym szacunkiem. Przeciwnie. Zajmowanie się cudzymi długami postrzegane jest raczej jako zajęcie niestosowane lub nawet wstydliwe. Czy to wina "czarnego PR-u"? Chyba nie, skoro większość przedstawicieli branży uważa, że coś takiego, jak "czarny PR", w ich środowisku w ogóle nie istnieje. Są jednak tacy windykatorzy, którzy szkodzą całej branży.

Publikacja: 19.12.2005 09:11

"Czarny PR" nie istnieje, a wszystkim firmom windykacyjnym zależy na zgodnym budowaniu dobrego wizerunku branży - twierdzi spora część środowiska.

Nasz idealny świat

Tak właśnie - idealistycznie - zjawisko PR-u w branży windykacji widzi Anna Tłuściak, wiceprezes firmy Euler Hermes. Jej zdaniem, rynek zarządzania wierzytelnościami jest w Polsce nadal stosunkowo młody, dopiero zdobywa popularność i dlatego wszystkim firmom, które na nim działają, zależy przede wszystkim na zapoznaniu klienta z oferowanymi usługami i produktami. - Każdy, co jest zupełnie naturalne, prowadzi swoją działalność reklamową, która ma budować dobrą markę, ale tym samym wpływa także na postrzeganie całej branży - mówi Anna Tłuściak. Wiceprezes Euler Hermes uważa, że w tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek prowadził negatywną politykę marketingową, która mogłaby spowodować niechęć klientów do całej branży.

Podobną opinię ma także Wojciech Andrzejewski, prezes firmy P.R.E.S.C.O., który deklaruje wręcz, że w polskiej branży windykacyjnej zjawisko "czarnego PR-u" w ogóle nie występuje. Uważa, że poszczególne firmy "walczą" wprawdzie o klienta, ale używają w tym celu jako "oręża" wyłącznie coraz lepszych ofert i nigdy nie oczerniają konkurencji.

- Poza tym zarządzanie należnościami jest usługą, i tak jak w przypadku każdej innej usługi, klient podejmuje decyzję opartą o własne doświadczenia - dodaje wiceprezes Euler Hermes. - W sektorze tym nie ma dwóch identycznych produktów, o których można powiedzieć, że jeden jest gorszy od drugiego. Liczy się jakość i skuteczność - deklaruje Anna Tłuściak.

Środowisko

zgodnie współpracuje

Anna Tłuściak podkreśla też, że firmy windykacyjne muszą współpracować, by tworzyć otoczenie umożliwiające sprawniejsze funkcjonowanie, czy nawet lobbować na rzecz zmian przepisów, które utrudniają ich działalność. I tutaj w sukurs idzie jej Wojciech Andrzejewski z P.R.E.S.C.O. - Budowaniu dobrych relacji między firmami windykacyjnymi sprzyjają związki branżowe oraz potrzeba jednoczenia sił w tworzeniu zasad ich funkcjonowania, np. dobrego prawodawstwa w zakresie windykacji - mówi.

To raczej szukanie sensacji

Mniej idealistycznie patrzy na problem Piotr Krupa, prezes Kruka, choć i on zdaje się dostrzegać prawie wyłącznie pozytywy. - Na polskim rynku windykacji nie odnotowaliśmy dotąd jakichś skrajnych i zmasowanych przejawów "czarnego PR-u" - twierdzi szef firmy Kruk, który zauważył raczej incydenty, a nie zorganizowane akcje.

Przykłady? Jeden z poważnych dzienników ogólnopolskich opublikował artykuł poświęcony windykacji należności konsumenckich, w którym mowa była o stosunkowo niedużych długach, odzyskiwanych głównie dzięki tzw. działaniom telefoniczno--mailingowym. - Tekst zilustrowano zdjęciem przedstawiającym prawdopodobnie efekt mafijnych porachunków, czyli resztkami limuzyny zniszczonej przez wybuch bomby - dodaje z uśmiechem szef Kruka. Zdaniem Piotra Krupy, takie "wpadki" dziennikarskie należą już do rzadkości. Media branżowe i dziennikarze zajmujący się problematyką ekonomiczną, traktują zarządzanie wierzytelnościami, jak naturalną część rynku finansowego. - A doniesień na temat windykacji, jakie można znaleźć w pismach niebranżowych i lokalnych, nie nazwałbym "czarnym PR-em", lecz zwykłym szukaniem sensacji - mówi Piotr Krupa. - Są to najczęściej interwencje redakcji w imieniu czytelników, którzy liczą, że nagłośnienie sprawy pomoże im uniknąć spłaty długu lub pozytywnie załatwić reklamację - uważa prezes Kruka. Podejmowanie przez dziennikarzy takiej tematyki nie uważa za nic nadzwyczajnego. Są to bowiem tematy społecznie nośne i wpisane w specyfikę branży windykacyjnej i będą jej towarzyszyć zawsze.

- W procesach windykacji oczywiście zdarzają się przykłady naruszenia pewnych norm - przyznaje Wojciech Andrzejewski. - Są to jednak przypadki sporadyczne - dodaje zaraz prezes P.R.E.S.C.O. W jego przekonaniu, wynikają one w większym stopniu z ludzkich błędów niż z wadliwości systemu windykacji w Polsce. Takie sytuacje są czasami wykorzystywane do kreowania informacji, jakie mają budować wizerunek rynku. - Ale do lamusa odchodzą już sprawy związane ze stosowaniem przemocy, naruszaniem zasad współżycia społecznego czy łamaniu prawa - konstatuje prezes Andrzejewski.

Tylko jeden wyjątek

- Pewne elementy "czarnego PR" były widoczne w branży windykacyjnej, gdy rodziła się ona i "raczkowała" - przyznaje Tomasz Halabowski, rzecznik prasowy firmy Cash Flow. - Czasem spotykaliśmy się z próbami negatywnego przedstawiania spółki, przypisywania nam czynów, które nigdy nie miały miejsca, a nawet z groźbami - dodaje. - Oczywiście, wszystkie tego typu wypowiedzi są anonimowe, a ich autorzy "znikają" w momencie, gdy ktoś zapytał się o ich dane osobowe - twierdzi. W dotychczasowej historii Cash Flow zdarzył się tylko jeden wyjątek od tej reguły. Chodziło o pewną firmę, z którą przedsiębiorstwo z Dąbrowy Górniczej prowadziło spór sądowy. Jej przedstawiciele zagrozili, że podejmą właśnie działania PR-owskie, które uniemożliwią spółce Cash Flow wejście na giełdę.

Myślą głównie o sobie

Zupełnie inne wytłumaczenie braku przejawów "czarnego PR-u" ma Rafał Popławski, dyrektor handlowy spółki Akcept, w którego opinii poszczególne firmy do tego stopnia koncentrują się na własnych, wewnętrznych sprawach i chęci umocnienia działalności, że spycha to na dalszy plan rozważania o konkurencji, marketingu i rywalizacji.

Przed stosowaniem w kampaniach reklamowych "mocniejszych akcentów", jakie mogłoby być odebrane jako "czarny PR", powstrzymują windykatorów stereotypy, które ciążą na branży. - Stąd raczej przekonanie, że lepiej w ciszy i na uboczu umacniać się na rynku, niż zaostrzać kurs w komunikowaniu się z jego uczestnikami - wyjaśnia Rafał Popławski.

Nie ma mowy o synergii?

Jeśli "czarnego PR-u" w zarządzaniu wierzytelnościami nie ma w ogóle lub zdarza się wyjątkowo rzadko, skąd stereotypy, o których wspomniał choćby przedstawiciel Akceptu?

- Wynikają one z kulturowego postrzegania problemu długów w Polsce - tłumaczy Tomasz Halabowski z Cash Flow. Według niego, Polacy z natury identyfikują się z dłużnikami, jako osobami pokrzywdzonymi przez los. Wierzyciele są natomiast zazwyczaj postrzegani jako "czarne charaktery".

Krystian Konopka z Grupy Kapitałowej Południe-Zachód widzi jeszcze jeden ważny czynnik, który zdaje się też przeczyć tezie o współdziałaniu środowiska: - Myślę, że duże znaczenie ma tu raczej niska skłonność firm windykacyjnych do współpracy - mówi. - Na rynku zarządzania wierzytelnościami nie ma mowy o efekcie synergii - dodaje. Zdaniem Krystiana Konopki, wszystkie przedsiębiorstwa tworzą atmosferę tajemniczości, podejrzliwości i ukrywania własnej strategii. - Praktycznie nie ma na naszym rynku firm windykacyjnych przejrzystych, które w otwarty sposób informują otoczenie o swojej działalności. Wszystko dzieje się w ukryciu - mówi.

Branża faktycznie może wydawać się dość tajemnicza, szczególnie jeśli przyjrzeć się poczynaniom niektórych jej przedstawicieli. Wyjątkowy rodzaj "czarnego PR-u" zastosowała Kancelaria Tomasza Jachnickiego. Wyjątkowy, bo skierowany przeciwko... samej sobie.

Groźna współpraca z Rosjanami

Kilka lat temu właśnie ta kancelaria wywołała burzę, gdy opublikowała w internecie pierwszą w Polsce tzw. czarną listę niesolidnych dłużników. Wtedy też o specjalizującej się w windykacji firmie prawnej zrobiło się głośno w całym kraju. Tę atmosferę zainteresowania na granicy skandalu starał się umiejętnie podtrzymywać sam Tomasz Jachnicki. Na stronie internetowej jego kancelarii wciąż można znaleźć wywiad, jakiego jakiś czas temu udzielił jednej z dziennikarek. Wiele sformułowań, jakie w tej rozmowie pada z ust Tomasza Jachnickiego, może szokować. Na przykład w odpowiedzi na pytanie o niekonwencjonalne metody odzyskiwania należności, z jakich słynie kancelaria, jej prezes mówi: - Szczegółów nikomu nie ujawniam. To jest tajemnica firmy. Zresztą wielu wierzycieli mówi wprost: mnie nie interesują metody, mnie interesuje skuteczność. Mogę powiedzieć tyle, że działania te prowadzone są w "białych rękawiczkach" i stanowią alternatywę dla nieskutecznego sądowo-komorniczego sposobu dochodzenia roszczeń.

W innym miejscu Tomasz Jachnicki wyznaje otwarcie: - Współpraca z Rosjanami niewątpliwie przyczyniła się do większej skuteczności naszych działań.

- To brzmi bardzo groźnie - niepokoi się dziennikarka.

- Być może, ale pozostawię to bez komentarza - odpowiada prezes kancelarii.

W opinii wielu innych przedstawicieli branży windykacyjnej, działalność firmy Tomasza Jachnickiego i jego samego, źle przysłużyła się środowisku.

- To swego rodzaju "czarny PR" - przyznaje Teresa Kuskowska, wiceprezes koszalińskiej firmy windykacyjnej Raport. - Dotyczy nie jednej firmy, ale całego środowiska, bo podtrzymuje negatywne stereotypy, wciąż dość mocno zakorzenione w społeczeństwie - tłumaczy.

Atak na całą branżę

O ile ataki na poszczególne firmy faktycznie należą do rzadkości, o tyle od czasu do czasu zdarzały się ataki na branżę jako całość. Sporo zamieszania w środowisku wywołał także tekst prof. Wojciecha Katnera z Katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego Uniwersytetu Łódzkiego, który ukazał się na początku roku w "Rzeczpospolitej". Artykuł nosi znamienny tytuł: "Zakazać dzikiej windykacji". Autor pisze m.in. "Nie można dłużej tolerować naruszania przez tzw. firmy windykacyjne prawa - od konstytucji i kodeksu cywilnego poczynając - poprzez ustawy chroniące dane osobowe i konsumentów po przepisy kodeksu karnego". Tym naruszeniem prawa miało być - w opinii profesora - przekazywanie danych osobowych dłużników firmom windykacyjnym. Autor zgłosił też śmiały (bo sprzeczny z zapisami ustawy o swobodzie działalności gospodarczej) postulat, aby działalność windykacyjną poddać reglamentacji administracyjnej, czyli stworzyć prawny wymóg uzyskania zezwolenia na prowadzenie tego rodzaju firmy.

Tezę prof. Katnera o nielegalności udostępniania danych osobowych obalił niedawny wyrok sądowy. A dyskusji nt. wprowadzenia licencji czy koncesji dla windykatorów w środowisku nie podjęto. Nie zmienia to faktu, że tekst "napsuł trochę krwi" zarządzającym wierzytelnościami i mógł być odebrany, jak przejaw "czarnego PR-u".

1- tyle transakcji zakupu pakietów wierzytelności przeprowadziły dotychczas działające w Polsce fundusze sekurytyzacyjne

4 - tyle funduszy sekurytyzacyjnych dotychczas sądownie zarejestrowano w Polsce

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego