"Rz" ujawniła, że żona Mikosza pożyczyła w 2002 r. 300 tys. dolarów matce Witolda W., inwestora zamieszanego m.in. w manipulację kursem giełdowego Kopeksu. Minister ocenił tekst jako atak na politykę prowadzoną przez resort. - Publikacja bardzo ciekawie wbudowuje się w zdarzenia, które ostatnio miały miejsce, w szczególności zmiany w spółkach, oraz zatrzymanie nabycia BPH przez UniCredito - powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Przez cały dzień politycy PiS bagatelizowali sprawę. - To normalne, że jeżeli pojawiają się oskarżenia, minister stawia się do dyspozycji premiera - mówi Tomasz Markowski, wiceprzewodniczący Komisji Skarbu Państwa z ramienia PiS. Nic zresztą nie wskazywało, jakoby był już nowy kandydat na szefa MSP. - Pan minister naprawił nadzór w zakresie spółek Skarbu Państwa - chwalił Andrzeja Mikosza Kazimierz Marcinkiewicz.
Wieczorem okazało się, że premier Marcinkiewicz dymisję przyjął. Stało się to w przeddzień rozprawy z Eureko w sprawie PZU oraz kilka dni przed spotkaniem z UniCredito w kwestii ewentualnego połączenia BPH i Pekao. W tej sytuacji, nawet jeśli do nich dojdzie, niewiele nowego przyniosą. Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że strategia prywatyzacji, nadzoru właścicielskiego i podejścia do sporów z Eureko i UniCredito nie zmieni się.
- Andrzej Mikosz realizował koncepcje partii i nie sądzę, aby nowy minister miał rządzić inaczej - twierdzi Paweł Poncyliusz, poseł PiS i drugi wiceprzewodniczący sejmowej komisji skarbu.
Nazwisko Poncyliusza od pewnego czasu pojawiało się na giełdzie plotek kadrowych. Od połowy listopada rynek spekulował bowiem o zmianie na stanowisku szefa MSP. Poseł dementował: - Znam plotki, ale zdecydowanie zaprzeczam. Zaprzeczał też Mirosław Kochalski, zarządca komisaryczny Warszawy, drugi wymieniany na to stanowisko.