Tragedia, która wydarzyła się w Katowicach, wstrząsnęła każdym z nas. Oglądałem konferencję prasową, na której wspaniale przygotowany PR-owiec tłumaczył dziennikarzom, że tak naprawdę nikt nie jest winny, że to tylko nieszczęśliwy wypadek, zbieg niefortunnych okoliczności. Wpatrywałem się w ekran telewizora, nie mogąc uwierzyć, że to się stało. Mój pięcioletni synek, który razem ze mną oglądał program poświęcony katastrofie, spytał:
- Dlaczego tatusiu zawaliła się ta hala?
Odpowiedziałem: - Śnieg długo padał i pod ciężarem śniegu zawalił się dach. Dziecko spojrzało na mnie ze zdziwieniem i powiedziało: - To dlaczego nikt nie odśnieżył dachu, PRZECIEŻ TO TAKIE PROSTE?
Lapidarność tego stwierdzenia jest, niestety, porażająca. Na ilu teraz stanowiskach związanych z zarządzaniem ludźmi zasiadają osoby, dla których odpowiedzialność za powierzonych im ludzi to czysta abstrakcja? Przecież codziennie widzimy takich polityków, którzy potrafią dla własnej kariery rozpętać wojny; takich nauczycieli, którzy wiedząc o zagrożeniu lawinowym prowadzą dzieci w wysokie góry; takich dyrektorów, którzy lekceważąc normy bezpieczeństwa pracy powodują śmierć lub kalectwo ludzi, za których odpowiadają. Według mnie, rozerwanie relacji pomiędzy poczuciem odpowiedzialności za ludzi a zarządzaniem nimi wynika m.in. z osłabienia społecznej rangi kategorii psychologicznej, jaką jest honor.
Przez tysiąclecia niepodważalnym obowiązkiem ciążącym na osobach sprawujących faktyczną władzę, czyli na rycerstwie, a później na szlachcie korzystającej na co dzień z pracy włościan, była ich ochrona i obrona przed wszelkim niebezpieczeństwem. Kto nie umiał sprostać nałożonym nań obowiązkom, okrywał się infamią lub mógł też być całkowicie wykluczony ze stanu szlacheckiego. Mimo stopniowej deklasacji szlachty po rewolucji francuskiej, pojęcie honoru nie zanikało. Najsłynniejszy polski kodeks honorowy z 1919 r. (tzw. kodeks Boziewicza) w art. 1 mówił, że osobami honorowymi są "te osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka". Mimo że w Polsce tytuły szlacheckie zniosła w 1921 roku konstytucja marcowa, ale przez cały okres II Rzeczpospolitej osoba, którą środowisko uznało za niehonorową, poddawana była towarzyskiej izolacji. A potem już było tylko gorzej, Katyń, Powstanie Warszawskie i okres dyktatury proletariatu doprowadziły do tego, co mamy teraz.