Kraje członkowskie Unii Europejskiej, w tym także Polska, zgodziły się na wprowadzenie ceł antydumpingowych na skórzane buty importowane z Chin i Wietnamu. W przypadku obuwia chińskiego będzie to 16,5 proc., a wietnamskiego 10 proc. dodatkowych opłat. Cła będą obowiązywały przez dwa lata. Decyzja formalnie musi jeszcze zostać zatwierdzona przez ministrów spraw zagranicznych.
Warunki, na jakich wprowadzone zostaną cła, są wynikiem kompromisu. Specjalizujące się w produkcji butów kraje południowej Europy (głównie Włochy) domagały się jak największych barier dla sprowadzanych tanich azjatyckich produktów. Inne kraje były bardziej liberalne.
Producenci zadowoleni
- Wprowadzenie ceł oceniam jako ważny sygnał mówiący, że europejski przemysł obuwniczy będzie chroniony. Już teraz daje się odczuć, że krajowi producenci butów nabierają większego oddechu. Nasze produkty stają się bardziej konkurencyjne - mówi Marek Stryjewski, prezes Protektora, wytwarzającego skórzane obuwie. Z kolei Maciej Fedorowicz, prezes Gino Rossi, twierdzi, że dla jego firmy dodatkowe cła nie będą miały wielkiego znaczenia. - Możliwe, że przełoży się to na niewielki wzrost cen, ale klienci nie powinni tego zauważyć - uważa szef słupskiej spółki. Buty importowane z Chin zapewniają Gino Rossi zaledwie około 10 proc. przychodów. Firma nie sprowadza obuwia z Wietnamu. Zdaniem M. Fedorowicza, wprowadzenie ceł jest tylko gestem dobrej woli wyrażonym przez Brukselę wobec małych włoskich firm produkcyjnych. Duże spółki z tego kraju w szerokim zakresie współpracują z producentami azjatyckimi. Poza tym wyniki finansowe spółek w większym stopniu zależą od wahań kursowych niż od dodatkowych opłat.
Dystrybutorzy obojętni