Podatki muszą poczekać

Aktualizacja: 06.02.2017 05:07 Publikacja: 01.07.2000 10:47

Makrotydzień

Debata o reformie podatków w 2001 r. została przez marszałka Sejmu odłożona na wniosek premiera. Rząd w najbliższych tygodniach będzie sprawdzał, czy projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych przygotowany w okresie, gdy ministrem finansów był Leszek Balcerowicz, można dopasować do projektu budżetu na 2001 r. W zawieszeniu znalazł się pomysł byśmy od dochodów osobistych w przyszłym roku płacili zamiast 30 i 40% ? 29 i 36%. W kolejnych latach harmonogram zmian miał być następujący: w 2002 r. dwie najwyższe stawki spadłyby do 28 i 35%, w 2003 r. zaś system podatkowy byłby dwustopniowy ? najniższa stawka zmalałaby z 19 do 18%, a z wyższych zachowano by tylko 28-procentową. Dla uczestników rynku kapitałowego i finansowego najważniejsza jest wiadomość, że w ?zamrożonym? w tych dniach projekcie nowelizacji ustawy chciano przedłużyć do 31 grudnia 2002 r. zwolnienie z podatku dochodów ze sprzedaży akcji i obligacji.Czeka nas chyba u schyłku tego roku podatkowe deja vu. Jak w poprzednich latach, tematem rodzinnych rozmów w długie jesienne wieczory będzie hipotetyczny kształt podatków po 1 stycznia. I znów niejeden zięć zapała uczuciem do teściowej emerytki, po czym ustanowi dla niej wysoką rentę, a niejedno małżeństwo ? tak na wszelki wypadek ? ?zaczepi się? o jakąś ulgę budowlaną.Inflacja nadal dwucyfrowa. Pod koniec czerwca żaden z ośrodków analitycznych nie obniżył szacunków inflacji liczonej rok do roku do wielkości jednocyfrowej. Najbardziej optymistyczne było Ministerstwo Finansów, które szacuje, że po czerwcu inflacja wyniosła 10,0?10,1%. W najlepszym razie była więc tak wysoka, jak po maju br. Niektórzy analitycy twierdzą, że wskaźnik cen mógł wzrosnąć nawet do 10,5%. Wśród instytucji przedstawiających prognozy nie ma też takiej, która spodziewa się, że inflacja średnioroczna w 2000 r. będzie mniejsza od 9,0%. Pod tym względem na pewno bardziej udany okaże się 1999 r., ze wskaźnikiem wynoszącym 7,3%. nWysoka inflacja w 2000 r. ma dla ministra finansów dobre i złe konsekwencje. Dobre, gdyż nie powinien mieć problemów z zebraniem większej kwoty podatków niż zapisano w ustawie budżetowej ? inflacja podnosi nominalne dochody podatników. Zły skutek wysokiego poziomu cen to konieczność dodania w 2001 r. pieniędzy tym, którzy stracą na tegorocznej inflacji. Ustawowy mechanizm rewaloryzowania świadczeń emerytalny i rentowych zmusi rząd do dodatkowych wypłat, prawdopodobnie w wysokości 3 mld zł.

JACEK BRZESKI

Bohdan WyżnikiewiczInstytut Badań nad Gospodarką Rynkową

Było:Poznaliśmy dwie liczby z tych, które mają znaleźć się w założeniach do budżetu na 2001 r. Prognoza, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 5,7%, jest realistyczna. Choćby dlatego, że ostatnio eksport rośnie szybciej niż import. Trudna do osiągnięcia będzie natomiast średnioroczna inflacja w wysokości 6,1%. Szanse realizacji tego założenia wzrosłyby, gdybyśmy mieli pewność, że spadną ceny paliw.Będzie:Z wypowiedzi ministra finansów wynika, że przyszłoroczny deficyt finansów publicznych może być ustalony na poziomie około 2% PKB. Niełatwe będzie osiągnięcie tej wielkości. Rosną apetyty na pieniądze budżetowe, choćby dlatego, że wysokie są koszty reform zainicjowanych w latach 1999-2000, spore finansowe zobowiązania wobec emerytów i rencistów, wielkie będą także naciski na rząd ze strony sektora górniczego i PKP.

Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”