Gdy osoby składające na emeryturę w II filarze zakończą pracę zawodową, ich pieniądze trafią do zakładów emerytalnych, a dokładnie do zarządzanych przez nie funduszy dożywotnich emerytur kapitałowych. Ten proces zacznie się w 2014 roku (kobiety, które na emeryturę przejdą wcześniej, wykupią sobie okresowe świadczenie w OFE). W tym roku, jak wynika z szacunków, aktywa funduszy dożywotnich emerytur kapitałowych sięgną 4,4 mld zł. Sześć lat później będzie to już 54,3 mld zł, a w roku 2050 - aż 2,3 biliona złotych.
Na giełdzie mniej niż OFE
Pieniądze emerytów będą inwestowane w sposób bardziej ostrożny niż środki OFE. - Zakład gwarantuje swoim majątkiem wypłaty na określonym poziomie, czego nie ma w przypadku OFE - tłumaczy Lesław Gajek, wiceszef KNF. Dodaje, że inwestycje zakładów muszą uwzględniać i bieżącą płynność, i wypłacalność w przyszłości.
W rezultacie stosunkowo niewielka część aktywów funduszy dożywotnich emerytur kapitałowych trafi na giełdę. W akcje spółek notowanych na rynku regulowanym nowe fundusze będą mogły ulokować do 20 proc. swojego majątku, gdy w przypadku obecnych otwartych funduszy emerytalnych jest to maksymalnie 40 proc. Pod koniec marca OFE miały w portfelach akcje warte ponad 44 mld zł, co stanowiło 32 proc. ich aktywów. Jednak giełdowe inwestycje podmiotów wypłacających emerytury mogły być jeszcze bardziej ograniczone - związki zawodowe chciały limitu w wysokości tylko 3 proc. aktywów FDEK.
Co ciekawe, limit inwestycji w NFI jest identyczny, jak w przypadku OFE i wynosi 10 proc. I to mimo faktu, że program praktycznie już się zakończył, bo obecne NFI już dawno zakończyły swoją rolę instytucji mających restrukturyzować i prywatyzować polskie firmy.