Podczas gdy rząd boryka się z dokończeniem reformy emerytalnej (dziś skieruje do konsultacji projekt "pomostówek"), na zaproszenie Szkoły Głównej Handlowej i ING przyjechał do Polski José Pinera, prezes International Center for Pension Reform i twórca reformy emerytalnej w Chile, na której wzorowała się Polska. Stworzony przez niego system działa już w 30 krajach. Co radzi polskiemu rządowi na finiszu zapoczątkowanej 10 lat temu reformy systemu emerytalnego?
Pinera zaleca nam skierowanie jak największej części składki emerytalnej do OFE. Teraz sektor prywatny zarządza tylko 7,3 proc. składki, a 12,22 proc. z naszych pensji zostaje w ZUS.
Odniósł się też do polskich problemów z KRUS i emeryturami pomostowymi. - Nie powinno się wyłączać z powszechnego sytemu żadnych grup zawodowych: ani rolników, ani nauczycieli, ani prezydentów - dodaje Pinera. W jego kraju prawie się to udało - z wyjątkiem wojskowych. Reformy przeprowadzano za rządów gen. Augusto Pinocheta.
Polski rynek za płytki?
Chilijski ekspert postuluje odwrócenie proporcji inwestowania przez OFE. Teraz polskie fundusze lokują ponad 60 proc. aktywów w obligacjach. - Są one bezpieczne, ale niskodochodowe. W Chile lokujemy w nich poniżej jednej piątej środków - mówi. Jego zdaniem, to na giełdzie powinno być lokowane 60 proc. aktywów. Jest też zwolennikiem rozluźnienia limitów dla inwestycji za granicą. Wynoszą one teraz 5 proc. aktywów. - Powinno być 30-60 proc., co nie znaczy, że od razu trzeba to wykorzystać - podkreśla.