O kampanii pisaliśmy w piątek. Branżowa organizacja towarzystw emerytalnych uruchomiła stronę internetową?(www.obronemeryture.pl), na której można podpisać się pod listem do premiera przeciwko planowanym przez rząd zmianom w II filarze emerytalnym.
– Chcemy uświadomić 15 mln członków OFE konsekwencje wdrożenia rządowych pomysłów – mówi Ewa Lewicka, szefowa IGTE. Według izby, te konsekwencje to m.in. możliwa niższa emerytura i brak dziedziczenia pieniędzy, a także uzależnienie wypłacania świadczeń od decyzji polityków.
Izba policzyła wysokość emerytury dla osoby, która w tym roku zaczyna pracę, zarabia średnią krajową i oszczędza 40 lat. Gdyby nie zmieniać systemu emerytalnego, jej emerytura wyniosłaby miesięcznie 4,7 tys. zł (przy obecnej sile nabywczej). Jeśli weszłyby planowane przez rząd zmiany, świadczenie będzie niższe od 300 do 600 zł miesięcznie w zależności od tego, jak będzie waloryzowane nowe konto w ZUS – czy stopą zwrotu z obligacji skarbowych, czy nominalnym wzrostem PKB.
– Koszt kampanii to 980 tys. zł. Dla porównania, kampania „Nie róbmy polityki, budujmy drogi” kosztowała 1,6 mln zł podatników – mówi Ewa Lewicka. Takim hasłem przed wyborami samorządowymi posługiwała się Platforma Obywatelska.
Kampania Izby podzieliła jej członków. Do IGTE należy 12 z 14 działających towarzystw emerytalnych. Ewa Lewicka potwierdza, że nie było jednomyślności wśród towarzystw i trzy z nich zgłosiły sprzeciw, ale o szczegółach nie chce mówić.