Sam kupię akcje Energi, bo to dobra inwestycja

Mirosław Bieliński - z prezesem Energi rozmawiają Barbara Oksińska i Paweł Czuryło

Aktualizacja: 11.02.2017 09:08 Publikacja: 20.11.2013 05:00

Sam kupię akcje Energi, bo to dobra inwestycja

Foto: Archiwum

Energa jest już o krok od giełdowego debiutu. Martwi się pan o to, jak wypadnie oferta i jaki będzie pierwszy dzień notowań na GPW?

Nie jest to sprawa, która spędza mi sen z powiek. Niewątpliwie jednak jest to ważne wydarzenie dla spółki, bo do prywatyzacji szykowaliśmy się już od kilku lat. Z rynkiem kapitałowym oswajaliśmy się stopniowo. Najpierw pozyskaliśmy kredyt z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, następnie zostaliśmy poddani ocenom ratingowym, później wypuściliśmy na rynek obligacje i tak rozpoczęła się nasza przygoda z inwestorami. Oferta publiczna akcji i debiut na giełdzie to ważny krok w historii Energi, ale nie rzucamy się na głęboką wodę. Kontakt z rynkiem mamy już od dawna.

Zainteresowanie ofertą wyraziła Polska Grupa Energetyczna. To byłoby kolejne podejście tego koncernu do objęcia akcji Energi, po nieudanej próbie przejęcia spółki w 2011 r. Przydałby się wam taki branżowy inwestor?

Zapowiedzi PGE świadczą o stałości jej uczuć. A tak poważnie, to przyjmujemy te deklaracje jako pozytywną ocenę naszej spółki. Musimy jednak pamiętać, że w ostatnich latach Energa bardzo się zmieniła i bez trudu poradzi sobie bez inwestora branżowego.

A pan kupi akcje Energi?

Tak, zamierzam złożyć zapis na akcje spółki. Uważam, że to mój obowiązek. Jestem przekonany, że to będzie dobra inwestycja. Energa różni się zasadniczo od pozostałych koncernów energetycznych notowanych na warszawskiej giełdzie i to jest jej wielkim atutem. Przede wszystkim większość zysków czerpie z regulowanej, stabilnej działalności dystrybucyjnej, poza tym regularnie wypłaca dywidendy i ma jasno sprecyzowaną strategię inwestycyjną.

Ta strategia oznacza w praktyce, że wszystkie zapowiadane wcześniej duże inwestycje w nowe moce wytwórcze trafiły do szuflady? Mówimy o elektrowni węglowej w Ostrołęce, elektrowni gazowej w Grudziądzu, drugiej elektrowni wodnej na Wiśle...

Niestety, na dziś realizacja tych projektów nie jest możliwa. Ale po kolei. Nasza strategia inwestycyjna zakłada, że nakłady na jeden projekt nie mogą przekroczyć rocznej EBITDA grupy. Oznacza to, że takie projekty jak ten w Ostrołęce, wart kilka miliardów złotych, Energa musiałaby zrealizować z partnerem. Jednak żadna z ofert, które do tej pory otrzymaliśmy od potencjalnych partnerów, nie była dla nas ani satysfakcjonująca, ani optymalna biznesowo. Może, gdy zmienią się uwarunkowania rynkowe, znajdzie się chętny. Wtedy wyjmiemy projekt z szuflady.

Co z pozostałymi inwestycjami?

Nad projektem w Grudziądzu cały czas pracujemy, podobnie jak nad dokumentacją do budowy elektrociepłowni gazowej w Gdańsku. Na te prace przygotowawcze mamy założone w strategii około 90 mln zł. Dzisiaj, przy obecnych cenach gazu i energii, inwestycje te nie są opłacalne. Ale, gdy tylko zmieni się otoczenie rynkowe, będziemy przygotowani, żeby jak najszybciej ruszyć z budową. Jeszcze innego rodzaju problemy dotyczą budowy wspomnianego drugiego stopnia wodnego na Wiśle wraz z elektrownią wodną. Tego projektu nie należy traktować jako wyłącznie energetycznego, ale znacznie szerzej – tu chodzi o zabezpieczenie istniejącej tamy we Włocławku, o udrożnienie rzeki, o budowę mostu. Uzyskanie efektywności biznesowej tego projektu jest możliwe jedynie w przypadku, gdy większość kosztów prac hydroinżynieryjnych zostanie pokryta ze środków publicznych.

Czyli potrzebne jest wsparcie z budżetu państwa. Jest taka wola rządu?

Na razie nie ma żadnych konkretnych deklaracji. Pracujemy nad dokumentacją dla tego projektu, ale trudno mi powiedzieć, czy i kiedy zostanie on zrealizowany.

Resort gospodarki wypowiedział się natomiast w kwestii istniejących już elektrowni wodnych. Nie chce dłużej dotować dużych instalacji. To cios dla Energi, która ma ponad 40 hydroelektrowni?

W ministerstwie powstał dopiero projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), który będzie dyskutowany co najmniej przez rok. Nie traktuję go więc jako dokumentu ostatecznego.

Ile Energa może utracić przychodów z tytułu ograniczenia do zera wsparcia dla dużych instalacji wodnych? Nieoficjalne szacunki mówią o 200 mln zł rocznie.

Wbrew pozorom wstrzymanie wsparcia dla dużych hydroelektrowni nie powinno odbić się tak bardzo na naszych wynikach. Można sobie bowiem wyobrazić, że gdy ograniczone zostanie dotowanie „zielonej" energii tylko do niektórych instalacji, to w konsekwencji mogą np. wzrosnąć ceny zielonych certyfikatów. Jeden obszar zarabia mniej, ale inny więcej. O OZE trzeba właśnie myśleć kompleksowo.

Na jakie odnawialne źródła stawia Energa?

W tym roku kupiliśmy farmy wiatrowe za około 1 mld zł, a wraz z nimi również cały portfel projektów kolejnych parków. Poza tym zaangażowaliśmy się w budowę dwóch elektrowni słonecznych, są one opłacalne dzięki otrzymanej dotacji z funduszy unijnych. Poza tym w Elblągu kończymy budowę instalacji biomasy. Obecnie udział OZE w łącznej produkcji energii w grupie sięga 36 proc. i chcielibyśmy, aby dalej rósł.

Przedłużające się prace nad kształtem ustawy o OZE mogą wpłynąć negatywnie na wycenę Energi przez inwestorów?

Myślę, że wszystkie negatywne czynniki, takie jak zamieszanie wokół wsparcia dla „zielonej" energii czy rekonstrukcja otwartych funduszy emerytalnych, zostały już zdyskontowane przez rynek. To już się wydarzyło i zostało uwzględnione we wszystkich kalkulacjach. Nie sądzę też, by spełniły się czarne scenariusze mówiące o tym, że OFE zbojkotują ofertę Energi. Myślę, że podejdą do sprawy czysto biznesowo i wezmą pod uwagę wyłącznie swój dobrze pojęty interes. Tu nie ma miejsca na emocje.

A propos emocji, ze stanowiska prezesa PGE ustąpił właśnie Krzysztof Kilian, sprzeciwiając się dokonanym przez radę nadzorczą zmianom w zarządzie spółki. Różnicy zdań między prezesem a głównym właścicielem – Skarbem Państwa – było więcej, jak choćby kwestia budowy elektrowni Opole. A jak układa się pana współpraca z ministrem skarbu?

Proszę nie przenosić relacji korporacyjnych na relacje osobiste. Odnosimy się z szacunkiem i respektem dla oczekiwań głównego akcjonariusza. Nie tracimy też z pola widzenia interesu akcjonariuszy mniejszościowych.

Nie obawia się pan opinii inwestorów, że Energa będzie kolejną upolitycznioną spółką na GPW?

Trudno mi to skomentować. Skarb Państwa jest naszym wiodącym akcjonariuszem i pozostanie nim po upublicznieniu spółki. Nadal bowiem będzie mieć ponad połowę akcji Energi. Poza tym statut przewiduje, że część uprawnień kontrolnych Skarbu Państwa zostanie utrzymana do momentu, kiedy jego udział w kapitale zakładowym Energi nie spadnie poniżej 10 proc. Moim zadaniem jest budowanie wartości spółki dla akcjonariuszy bez względu na to, kto jest głównym właścicielem. Zarząd ma przed sobą jeszcze sporo wyzwań, bo cały czas szukamy możliwości do dalszej poprawy efektywności grupy. To daje potencjał do poprawy wyników w kolejnych latach i na tym się skupiamy.

CV

Mirosław Bieliński szefuje Enerdze od 2008 r. Wcześniej pracował w spółkach zajmujących się finansami, analizami rynku, doradztwem strategicznym i finansowo-ekonomicznym oraz konsultingiem, m.in. w Doradca Consultants LTD czy TPS. Specjalizował się w realizacji dużych projektów typu interim management, łączących w sobie konsulting z zarządzaniem. Był też odpowiedzialny za projekty prywatyzacyjne. Ukończył Uniwersytet Gdański.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy