Jako „katastrofalne” określili ekonomiści ostatnie raporty dotyczące kondycji przemysłu naszych zachodnich sąsiadów. Dane o produkcji, a wcześniej o zamówieniach, są gorsze od jakichkolwiek przewidywań. Każą one obniżać szacunki tegorocznego wzrostu PKB do poziomów, jakie jeszcze niedawno były nie do pomyślenia.
W styczniu produkcja przemysłowa była niższa o 19,2 proc. niż w analogicznym miesiącu 2008 r. i o 7,5 proc. niższa niż w grudniu. W obu przypadkach tak potężnego tąpnięcia nie notowano od 1992 r., kiedy Bundesbank zaczął publikować odpowiednie statystyki.
– Krajobraz przemysłowy Niemiec wygląda teraz jak strefa działań wojennych – kompletnie zdewastowany – powiedział Dominic Bryant, ekonomista z BNP Paribas w Londynie. Nie było ostatnio tygodnia, by któryś z potężnych niemieckich koncernów nie ogłosił cięć zatrudnienia.
Najgorsze może dopiero nadejść, bo zamówienia spadają jeszcze szybciej niż produkcja. W styczniu o 8 proc. w skali miesięcznej i o 38 proc. w rocznej. Najmocniej oczywiście te z zagranicy. Wskaźniki nastrojów sugerują, że dwucyfrowy w skali roku spadek produkcji będzie się powtarzał.
[srodtytul]Cztery razy gorzejniż w najgorszym roku[/srodtytul]