Nie był on jednak znaczący, a wynagrodzenia nadal są liczone w milionach dolarów. Szef Motoroli dostał za zeszły rok ponad 100 milionów dolarów.
W 2008 r. średnie roczne wynagrodzenie podstawowe razem z premiami w przypadku prezesów 200 największych firm za Atlantykiem spadło o 8,5 proc. i wyniosło 2,24 mln USD – wynika z rankingu sporządzonego dla „Wall Street Journal”. Jeśli dodać do tego zachęty w postaci akcji i opcji na akcje, kwota średnich zarobków wyniosła 7,56 mln USD i była tylko o 3,4 proc. niższa niż w 2007 r.
Spadek zarobków szefów firm nastąpił po raz pierwszy od siedmiu lat. Co ciekawe, wystąpił on dopiero po raz drugi w całej historii rankingu „WSJ”, publikowanego od 1989 r.
Spadek jest jednak oceniany jako bardzo niewielki, jak na skalę recesji, najgorszej od II wojny światowej, oraz zniżki cen akcji porównywalne jedynie z obserwowanymi w czasie Wielkiego Kryzysu z lat 30. Firmy nie zdecydowały się ostrzej ciąć szefom ich astronomicznych wynagrodzeń pomimo fali publicznej krytyki w tej sprawie. Po poziomie płac nie widać też, przynajmniej na razie, efektów działań ustawodawców, którzy obiecali ograniczyć je przynajmniej w tych spółkach, które w celu ochrony przed plajtą musiały korzystać z pomocy rządu.
Najlepiej zarabiającym CEO okazał się Sanjay Jha z Motoroli, który dzięki przyznanemu mu pakietowi opcji i akcji dostał aż 104 mln USD (jego podstawowa pensja to tylko 0,5 mln USD). Co ciekawe, zatrudniony w Motoroli ledwie od sierpnia Hindus na razie musi dzielić stanowisko z Gregiem Brownem, do momentu podziału spółki na dwie części. Gdy to nastąpi, Jha będzie odpowiadać za biznes komórkowy Motoroli.