Inflacja bazowa, która nie obejmuje zmiennych cen żywności i paliwa, wyniosła jednak zaledwie 0,6 proc., najmniej, od kiedy w 1957 r. zaczęto zbierać porównywalne dane. Nieoficjalny cel Fedu dla tego wskaźnika wynosi około 2 proc. Zdaniem ekonomistów dane te powinny złagodzić krytykę, jaka spadła na Fed w związku rozpoczętą na początku listopada drugą rundą tzw. ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE), czyli skupowania obligacji za dodrukowane pieniądze. – Fed martwi się ryzykiem deflacji, które jest realne, widoczne w danych – powiedział Steven Ricchiuto, ekonomista w Mizuho Securities.
Jak dotąd jednak wznowienie QE, którego pierwsza runda zakończyła się w marcu, nie przyniosło zauważalnych efektów. Rentowność amerykańskich obligacji długoterminowych, która w zamierzeniu Fedu miała spaść, wzrosła (w przypadku dziesięciolatek z 2,5 proc. na początku listopada do około 2,9 proc.). W efekcie popyt na kredyty hipoteczne, których oprocentowanie jest zależne od rentowności obligacji, spadł w minionym tygodniu o 14 proc., do najniższego poziomu od czterech miesięcy – wynika z danych Stowarzyszenia Banków Hipotecznych (MBA).
Jak podał zaś Departament Handlu, liczba rozpoczętych budów domów spadła w październiku o 11,7 proc. względem września, do 519 tys. w przeliczeniu na rok. To najgorszy odczyt od kwietnia 2009 r. Ekonomiści spodziewali się spadku tego wskaźnika o 1,6 proc., do 600 tys.