Wielu analityków, w tym eksperci Citigroup i Nomury, spodziewa się, że przyznanie pomocy finansowej Irlandii nie uspokoi inwestorów. Rynki znajdą sobie nową ofiarę, którą najprawdopodobniej będzie Portugalia. Rentowność jej obligacji dziesięcioletnich jest od wielu tygodni trzecia w strefie euro. W piątek sięgała 6,8 proc., podczas gdy irlandzkich nieco przekraczała 8 proc., a greckich wynosiła około 11,6 proc. Różnica rentowności między portugalskimi dziesięciolatkami a podobnymi papierami emitowanymi przez Niemcy wynosiła 404 punkty bazowe.
[srodtytul]Niewydolny rząd[/srodtytul]
Szybkie spojrzenie na statystyki nie skłania jednak do wywoływania alarmu. W tym roku, zarówno według lizbońskiego rządu, jak i Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), portugalski deficyt finansów publicznych wyniesie?7,3 proc. PKB, czyli prawdopodobnie mniej niż polski (7,9 proc. PKB). W przyszłym roku ma być obcięty do 5 proc. PKB.
Inwestorzy wątpią jednak, czy taka konsolidacja fiskalna jest do przeprowadzenia. O ile Hiszpania obniżyła deficyt budżetowy przez pierwsze dziewięć miesięcy 2010 r. o 40 proc., a Grecja o 30 proc., o tyle Portugalia zwiększyła go o 2,3 proc. Wdrażanie oszczędności budżetowych idzie w Portugalii ciężko, gdyż tamtejszy socjalistyczny rząd Jose Socratesa nie ma większości w parlamencie. Polityczny pat znacznie utrudnia konsolidację fiskalną, a nowe wybory mogą się odbyć najwcześniej na wiosnę 2011 r.
Dodatkową barierą dla naprawy finansów publicznych jest słaby wzrost gospodarczy. Rządowe prognozy mówią, że wyniesie w przyszłym roku zaledwie 0,2 proc., a OECD spodziewa się spadku PKB o 0,2?proc. – Wizja konsolidacji fiskalnej prezentowana przez portugalski rząd opiera się na nadmiernie optymistycznych założeniach – twierdzi Steven Mansell, strateg z Citigroup Gobal Markets.